Rodzice i przedszkolanki zrobili zadymę

15

LUBIN. – Radni zabierają, przedszkola upadają! Nasze dzieci to nie śmieci! – to hasła, które dziś przed urzędem miejskim, tuż przed sesją radnych, pikietowali rodzice i nauczyciele Społecznego Przedszkola Montessori w Lubinie . Chodzi o 25-procentowe zmniejszenie dotacji dla prywatnych przedszkoli, z którymi nie zgadzają się opiekunowie maluchów.

 

– To jakaś kpina! Domagamy się zmiany ustawy! Mniejsza dotacja z urzędu miejskiego oznacza, że będziemy musieli zmniejszyć pensje nauczycielom – bulwersuje się dyrektor Społecznego Przedszkola Montessori, Mariusz Lalewicz, który przewodził pikiecie. – Nikt się z nami nie liczy, nikt też nie bierze pod uwagę, że remontujemy placówkę na koszt własny, nikt nie zastanowił się, że prowadzimy dodatkowe zajęcia, wyżywienie przecież też kosztuje rodziców – wylicza dyrektor. – Te pieniądze są dla dzieci, nie pozwolimy, by ktoś włożył je do własnej kieszeni – mówi wprost.

Dziś – jak mówią rodzice, których dzieci uczęszczają do prywatnej placówki – płacą miesięcznie 250 zł. Po nowym roku ta kwota wzrośnie aż o 100 zł. Obawiają się, że to może poważnie odbić się na ich budżecie.

– Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, skąd my mamy wziąć te pieniądze. Po podwyżkach w placówce miesięcznie będzie brakowało 17 tys. złotych. To odbije się również na kadrze pedagogicznej, a wiem jak będzie to bolesne, bo sama jestem nauczycielem – komentuje sprawę mama Niny.

Uczestnicy pikiety przede wszystkim chcieli się spotkać z radnymi, dlatego uczestniczyli w dzisiejszej sesji. Punkt nie pojawił się jednak w porządku obrad, ponieważ – jak tłumaczyli później radni – był on obszernie omawiany na poprzednich obradach

– Wychodzimy, ale będziemy walczyć o swoje do końca, nie pozwolimy, by władza tak traktowała nasze dzieci – podsumowują rodzice. – Będzie trzeba to zrobimy strajk – zapewnia jedna z matek. Nim wyszli dyrektor placówki wraz z przedszkolankami wręczył przewodniczącemu Andrzejowi Górzyńskiemu pismo z ich postulatami oraz podpisami rodziców.

Rzecznik prezydenta Lubina, Krzysztof Maj tłumaczy, że magistrat rozumie zdenerwowanie rodziców, jednak urząd nie może różnicować placówek. Zarówno publiczne jak i prywatne będą teraz otrzymywać takie same dotacje. – Musimy być uczciwi i wszystkich traktować po równo – dodaje.

Co ciekawe, manifestację rodziców zabezpieczało kilkunastu lubińskich policjantów. Być może nauczeni doświadczeniem po ostatniej zadymie pod tukobusem, mundurowi byli na drogach w okolicach urzędu miejskiego, przed siedzibą magistratu, a nawet na korytarzach urzędu.

O dotacjach na przedszkola prytwatne pisaliśmy tutaj: /aktualnosci,15820,prywatne_przedszkola_tak_jak_publiczne.html


POWIĄZANE ARTYKUŁY