LUBIN. Tradycje wielkanocne w każdej z polskich rodzin wyglądają nieco inaczej. Jedni skupiają się na przygotowaniu świątecznych potraw, dla innych ważne są wielkanocne dekoracje i zgromadzenie przy niedzielnym śniadaniu całej rodziny. A jak Wielkanoc spędzają lubińskie VIP-y? O tradycjach przekazywanych z pokolenia na pokolenie opowiadają prezydent, wójt, starosta i burmistrz, czyli włodarze miasta i regionu.
Irena Rogowska, wójt gminy Lubin
Przygotowania do świąt rozpoczęłam już dużo wcześniej, bo wiąże się to z wiosennymi porządkami. W domu jestem gospodynią, wiec zaczynam od potraw, piekę mazurki, baby wielkanocne, przygotowuję tez pasztety, żurki i inne jajeczne potrawy. Wcześniej zapeklowałem też już mięsa, by na Wielkanoc były pachnące i aromatyczne. Wszystkie potrawy robię razem z siostrą bliźniaczką, Sama też robię pisanki wielkanocne, barwione w cebuli i ozdabiane woskiem. Przygotowując święta zużywam zwykle około 100 j
aj. Ale ze święconką do kościoła pójdą już dzieci. W wielkanocną niedzielę, po obfitym śniadaniu, na pewno będzie też rodzinny spacer.
Robert Raczyński, prezydent Lubina
W tym roku święta będą wyglądały w naszej rodzinie nieco inaczej. Żona, która jest lekarzem, w pierwszy dzień świąt ma dyżur w szpitalu, więc dopiero drugiego dnia – w Lany Poniedziałek – pojedziemy do teściów do Środy Śląskiej. Nie zabraknie jednak tradycyjnych potrwa i obrzędów. Na wielkanocnym stole królował będzie żurek. Wcześniej przedświąteczną tradycją było też wspólne malowanie jajek, teraz moje córki są już na tyle duże i zaradne, że samodzielnie mogą przygotować świąteczne ozdoby. Jeżeli dopisze pogoda, na pewno aktywnie spędzimy też trochę czasu na świeżym powietrzu. Święta w mojej rodzinie upływają w ciepłej, rodzinnej atmosferze i tego samego życzę mieszkańcom Lubina.
Tadeusz Kielan, starosta powiatu lubińskiego
Wielkanoc to dla mojej rodziny przede wszystkim tradycja. Staramy się ten czas wykorzystać na rozmowę przy wspólnym rodzinnym stole. W tym roku będzie nas więcej, bo dwa tygodnie temu zostałem dziadkiem. Urodził mi się wnuk Antoś. A i tradycyjnych potraw nie zabraknie. Podstawą są jaka w różnych postaciach. Jajka dostarczają nam też wiele emocji. Na dzień lub dwa przed świętami robimy sobie rodzinny konkurs z ze zdobienia jajek. Biorą w nim udział członkowie rodziny, a czasem też znajomi. Jajka barwimy tradycyjnie w cebuli, a potem wydrapujemy na nich wzory. Pisanki ocenia jeden z członków rodziny, który nie bierze udziału w konkursie. Jest przy tym dużo śmiechu, a mnie raz nawet udało się wygrać.
Andrzej Holdenmajer, burmistrz Ścinawy
Przygotowania do świąt z całą rodziną zawsze rozpoczynamy od udziału w rekolekcjach. Same święta są u nas bardzo tradycyjne – przyjadą najbliżsi, teściowa i siostra z rodziną. Na stole na pewno nie zabraknie żurku, mojej ulubionej białej kiełbasy, jajek przyrządzonych na kilka sposobów, ćwikły i chrzanu. Ale te wszystkie smakołyki, jak co roku, przygotują moja żona i teściowa. Dzieci – Laura i Karol – zawsze zajmują się z kolei barwieniem i zdobieniem jajek. W pierwszy dzień świąt z samego rana dzieci stukają się też czubkami pisanek – czyje jajko się nie stłucze, ten będzie miał pomyślny rok. To taka nasza rodzinna tradycja.