LUBIN. Wiele emocji wśród związkowców wzbudza pomysł zarządu KGHM, który zaproponował dodanie czterech nowych kategorii do tabeli miesięcznych stawek płac zasadniczych. Zdaniem przewodniczącego Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi, to gest w stronę osób zatrudnionych wyłącznie na stanowiskach nierobotniczych.
– Po co dodawać nowe kategorie, skoro większość pracowników fizycznych pracuje na stawkach z dołu tabeli? – zastanawia się szef miedziowej Solidarności, Józef Czyczerski. Związkowiec przekonuje, że obecne przepisy pozwalają na przeszeregowanie wielu górników, ale przełożeni rzadko korzystają z przyznania tej formy awansu.
Józef Czyczerski wspomina rozmowę z dyrektorem jednej z kopalń po wypadku wywołanym ruchem górotworu. Wówczas śmierć poniósł bardzo młody górnik, pracujący na przodku na najniższej kategorii, za około półtora tysiąca złotych miesięcznie.
– Kiedy zwróciłem uwagę, że chłopak narażał życie za tak marne grosze, w odpowiedzi usłyszałem pytanie, czy wyższa kategoria ocaliłoby mu życie? Tak właśnie są postrzegani ludzie pracujący na stanowiskach robotniczych – ubolewa związkowiec.
Przewodniczący jednej z największych organizacji pracowniczych w Polskiej Miedzi uważa, że to tylko mydlenie oczu załodze. – Chodzi o to, by otworzyć nowe możliwości zarobkowe chociażby dla głównych inżynierów. Dla nich przewidziane są kategorie od 20 do 30, z czego zdecydowana większość już teraz pracuje na stawkach z górnej części tabeli, czyli w kategoriach 28,29 i 30 – przekonuje.
Józef Czyczerski dla porównania podaje, że operatorzy samojezdnych maszyn górniczych zatrudniani są w kategoriach 9 -14, ale większość z nich może tylko pomarzyć o tych najwyższych. – Po co to jeszcze rozciągać, skoro pięć pierwszych kategorii jest i tak martwych? Moim zdaniem wystarczy tylko urealnić dzisiejsze zapisy, a nie opowiadać o nowych możliwościach mających rzekomo motywować załogę – przyznaje szef SKGRM.