Cieszę się bardzo z tej bramki. Chciałbym ją zadedykować mojemu zmarłemu ojcu – powiedział napastnik Zagłębia Lubin i młodzieżowej reprezentacji Polski. Dzień po meczu w Krakowie Pawłowski skończy 21 lat. – Niezły prezent sobie zrobiłem – dodał.
Był to jego pierwszy gol w Orange Ekstraklasie. Pawłowski wywodzi się ze znanej szkółki piłkarskiej w Szamotułach, która jak widać potrafi wydać na świat nie tylko zdolnych bramkarzy. Wielu komentatorów uważa, że ma szansę stać się w naszej lidze następcą Tomasza Frankowskiego. Sam mówi, że jego piłkarskimi idolami są Luis Figo i Romario.
– Całą akcję bardzo dobrze zainicjował akcję Maciej Iwański, później strzelał Rui Miguel, a ja znalazłem się w polu karnym. Dołożyłem głowę i wpadła bramka. Podkreślam, że to ja trafiłem piłkę, a nie ona mnie – żartował Pawłowski w wywiadzie na oficjalnej stronie klubu.
Urodzony w Połczynie Zdroju Pawłowski trafił do Zagłebia Lubin wiosną poprzedniego sezonu. W mistrzowskim sezonie rozegrał w barwach miedziowej jedenastki cztery mecze i mało kto przypuszczał, że po wzmocnieniu zespołu przez Piotra Włodarczyka i Andre Nunesa będzie w ogóle dostawał szansę gry.
W meczu z Lechem Poznań Czesław Michniewicz zdecydował się jednak wpuścić go na boisko. Wszedł na ostatnie pięć minut meczu zmieniając Michała Golińskiego i od tamtego meczu, po części wykorzystując kontuzję Michała Chałbińskiego, po części słabszą postawę Włodarczyka i Andre Nunesa regularnie wchodził na końcówki z ławki rezerwowych.
Przełomowy był dla niego mecz z ŁKS Łódź w którym zmienił słabiutkiego Andre Nunesa. Jego wejście na boisko wniosło do gry Zagłębia mnóstwo ożywienia. W końcówce meczu po jego akcji padła dla miedziowej jedenastki zwycięska bramka. Pawłowski precyzyjnie dośrodkował ze skrzydła na głowę Arboledy, a Kolumbijczyk pokonał Wyparłę.
W ostatnich trzech kolejkach załapał się nawet do podstawowego składzie zespołu, ale w Krakowie trener Wiesław Wojno posadził go na ławce. Kto wie, czy gdyby nie pechowa kontuzja Andre Nunesa w ogóle by zagrał.
źródło: wp.pl