RUDNA. Piotr Stygienko do Rudnej przyjechał pociągiem i po krótkiej wizycie, również pociągiem, miał zamiar udać się do Głogowa. – Nie używam innych środków lokomocji – oznajmił ten przedstawiciel Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.
Instytut jest organizacją pozarządową – jako stowarzyszenie działa już od 12 lat, choć umowy z partnerami podpisuje także spółka o tej samej nazwie. Siłą napędową działalności jest chęć przywrócenia do życia wymarłych linii kolejowych oraz poprawa jakości kolejowego transportu pasażerskiego.
To właśnie dzięki zabiegom Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei, który pozyskał do swoich idei samorządy – miast, gmin, powiatów, województw – na tory wróciły pociągi dawno zamkniętych linii. Jednym z nich jest Karmazyn, będący urzeczywistnieniem projektu „Pociągiem wzdłuż Odry”, który jeździ z Wrocławia do Szczecina i który po drodze ma przystanek w Rudnej.
– Moim marzeniem jest, żeby z tego pociągu wysiadali turyści, którzy będą chcieli obejrzeć naszą miejscowość i inne atrakcje gminy, choćby i największe składowisko odpadów poflotacyjnych „Żelazny Most” – przyznał wójt Władysław Bigus.
Skąd turyści mieliby wiedzieć, że właśnie w tych okolicach jest coś godnego obejrzenia?
– Z folderów, plakatów, rozkładów jazdy i innych kampanii promocyjnych – wyjaśnił Piotr Stygienko i nie kryje, że głownie na promocyjne przedsięwzięcia idą pieniądze od partnerów. W ramach „Pociągu wzdłuż Odry” z Instytutem Rozwoju i Promocji Kolei współpracuje 14 samorządów, m.in. powiat wołowski, krośnieński, miasto Głogów. To nie są duże pieniądze: ok. 3-5 tysięcy w skali roku.
Wójt Rudnej nie ukrywa, że planuje „rozwinięcie” linii o kolejny przystanek, w Rudnej-Gwizdanów.
– Marzy mi się zrobienie w tamtejszym dworcu muzeum osadnictwa, które połączyłoby pamiątki ludzi, którzy tu przyjechali z tym, co powstało po wojnie –przyznał Władysław Bigus. I dodał: – Ale prawdziwą ambicją jest przywrócenie na trwałe linii od Głogowa, przez Rudną-Gwizdanów do Lubina. Chcielibyśmy o ten „kawałek” projekt rozszerzyć…
