Michniewicza zwolnili… piłkarze

20

O zwolnieniu Michniewicza zdecydowały wyniki, a raczej sami piłkarze. Szkoleniowiec zaszedł za skórę najważniejszym zawodnikom w zespole – Maciejowi Iwańskiemu, Wojciechowi Łobodzińskiemu i Andrzejowi Szczypkowskiemu.

Dwóch ostatnich wystawiał rzadko lub prawie w ogóle, pierwszego ściągał przed czasem. Coraz częściej mówiło się, że wielu zawodników gra przeciwko trenerowi, nie pasuje im wprowadzona dyscyplina. "Pytanie, czy znów piłkarze wygrają ze szkoleniowcem i go zwolnią, czy tym razem będzie inaczej" – można było usłyszeć w klubie jeszcze kilka tygodni temu.
 

Dziś wiemy, że górą są piłkarze. Po przegranym meczu z Groclinem Iwański spytał rozpaczającego z powodu wyniku Manuela Arboledę: "Czemu ryczysz? Na paliwo nie masz?" Z kolei po spotkaniu w Białymstoku ośmiu zawodników do piątej nad ranem w hotelu bawiło się w najlepsze – pili alkohol i śpiewali. Nie przestali nawet po interwencji Michniewicza. Prawdopodobnie wiedzieli już, że od poniedziałku ich szkoleniowcem będzie kto inny. Robert Pietryszyn został poinformowany o zdarzeniu i zapewnia, że wyciągnie dyscyplinarne konsekwencje. "Jeden z uczestników tego incydentu przestanie być naszym piłkarzem za miesiąć" – mówi. Ma na myśli reprezentanta Litwy Vitasa Alunderisa. Karę finansową może dostać między innymi Łobodziński.

Poza tym zawodnicy, którzy w ostatnich tygodniach nie chcieli umierać za Lubin (jak mówił sam Pietryszyn), raczej nie ucierpią. Wprawdzie jeszcze niedawno prezes Zagłębia mówił, że posada trenera jest niezagrożona, a drżeć o pracę mogą piłkarze, ale wczoraj zmienił zdanie. "Nie znam klubu, którego stać na pozbycie się dwudziestu piłkarzy, a nie jednego trenera" – stwierdził.

Więcej w "Dzienniku"


POWIĄZANE ARTYKUŁY