Ulatowski w meczu z Odrą – rozmowa

18

 

Drużynę Zagłębia Lubin w 3. kolejce Pucharu Ekstraklasy poprowadzi Rafał Ulatowski, dotychczasowy asystent zwolnionego wczoraj Czesława Michniewicza. O godzinie 18.30 rozpocznie się dziś pojedynek Zagłębia z Odrą Wodzisław. Zdecydowano, że miejsce I trenera zajmie Rafał Ulatowski. Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie on poprowadzi drużynę mistrzów Polski, przynajmniej do końca tej rundy. Dotąd był nieodłącznie kojarzony z trenerem Czesławem Michniewiczem, z którym wspólnie i z sukcesami pracował w Lechu Poznań i Zagłębiu Lubin. Byli, jak to kiedyś powiedział, jak książka, w której Pan Czesław był okładką, a „Ula” jej wnętrzem. Dzisiejszy mecz Pucharu Ekstraklasy będzie dla Rafała Ulatowskiego przełomowy, bowiem da odpowiedź na to, czy zostanie on „okładką”, czy znów schowa się w cień.

ulatowski.jpg

– Kiedy po raz pierwszy dowiedziałeś się, że będziesz brany pod uwagę do objęcia funkcji pierwszego trenera?

– Wczoraj, podczas mojej rozmowy z prezesem Robertem Pietryszynem. Przedstawiono mi taką propozycję po tym, jak dowiedziałem się, że dymisja Czesia Michniewicza jest faktem – spotkałem się najpierw z prezesem, później na długiej rozmowie z trenerem Michniewiczem. Nie da się ukryć, że do tej pory byliśmy kojarzeni przez pryzmat pracy w duecie. Ostatecznie jednak zadecydowałem, że chciałbym poprowadzić zespół samodzielnie. Czesiu też był orędownikiem takiego wyjścia z sytuacji. Mówił, że może w jakiś inny sposób będę w stanie natchnąć chłopaków, by grali w taki sposób i osiągali takie wyniki, jak to było w maju. Jeżeli mi się nie powiedzie, to przyjdzie inny trener i będzie się starał wnieść coś zupełnie innego.

 

– Ciężko było rozmawiać z trenerem?

– Bardzo ciężka (westchnienie). Ale powiem szczerze, że prawdziwych przyjaciół poznaje się właśnie w takich sytuacjach, gdzie nie można liczyć na swoje zdanie, gdzie szanuje się opinię drugiej osoby. Doszliśmy do takich wniosków, że Czesiu nie będzie miał mi za złe, jeśli zostanę tutaj.

 

– Jaki masz plan na to, żeby wyciągnąć zespół z kryzysu?

– Przede wszystkim chcę doprowadzić do sytuacji, żeby trening i wspólne przebywanie ze sobą, sprawiały znowu chłopakom przyjemność. Ja myślę, że ich umiejętności są w dalszym ciągu bardzo wysokie. Brakowało nam skuteczności pod bramką przeciwnika, będę więc liczył, że Piotrek Włodarczyk, albo Michał Chałbiński w końcu się przełamią. Na pewno nie będę zmieniał zawodników, nie będę zmieniał systemów gry, bo nie w tym leży problem. Problem stanowi ciągle nieskuteczność, to jest nasza „pięta Achillesowa”. Mimo, że zawodnicy mają sytuacje, strzelają mało bramek.

 

– Właśnie. W zeszłym sezonie napastnicy wykorzystywali te sytuacje. Mecz w Białymstoku pokazał, że mając te sytuacje trzy, tak jak w przypadku Michała Chałbińskiego, czy „Włodara” i nie strzelić. Czy ta niemoc siedzi w ich głowach?

– Ja myślę, że zarówno Piotrek, jak i Michał potrzebują pierwszej bramki. Jak sobie przypominam, w zeszłym sezonie w Legii też długo nie mógł nic strzelić – a jak się przełamał, to trafiał do siatki rywali seriami, po dwie, trzy bramki w każdym meczu. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i wierzę w to, że się przełamiemy.

 

– Rozmawiałeś już z Piotrkiem i Michałem?

– Tak rozmawiałem, oni potwierdzają opinię, że napastnicy chcą strzelać bramki. Zresztą nie znam takiego piłkarza, który nie chciałby zdobyć gola. Szczególnie to tyczy się napastników. Potrzebna jest wiara we własne umiejętności, a może przełamanie nastąpi w dzisiejszy meczu.

 

– Zdradzisz, co powiedziałeś chłopakom w szatni przed wczorajszym treningiem?

– Nawiązałem do współpracy z Czesiem. Powiedziałem, że obojętnie co nie będzie, to tego trenera trzeba darzyć olbrzymim szacunkiem, za to co dokonał. Ja jestem w ciężkiej sytuacji, bo do tej pory zawodnicy patrzyli na mnie przez pryzmat tego, że pracowałem z trenerem Michniewiczem. Wczoraj dostałem szansę, żeby dzisiaj samodzielnie poprowadzić zespół w Pucharze Ekstraklasy. Zobaczymy jak chłopcy zareagują na to, co im powiem w szatni przed odprawą. Jeżeli wszystko będzie tak, jak sobie tego życzymy – nikt nie przejdzie obok meczu i prezes uzna, że sprawdzam się, to dostanę szansę na dłużej. Jeżeli zaś nie, to tak jak mówię: ja jestem otwarty na wszystkie rozwiązania. Nie ukrywam jednak, że chcę zostać, pracować z tymi zawodnikami.

 

– Nie obawiasz się, że jednak tego zawodnicy nadal będą Ciebie kojarzyli jako asystenta trenera Michniewicza, a ta zmiana nie będzie dla nich stanowiła niczego nowego?

– Powiedziałem chłopcom, że jeżeli dzisiejszy mecz mnie w tym utwierdzi, to ja nie jestem tutaj zatrudniony na dłuższy czas. Dzisiejszy mecz ma dać odpowiedź na to, czy jest sens dalszej współpracy. Jeżeli oddźwięk ze strony chłopców będzie negatywny, to mam z prezesem i Czesiem taką umowę, że od jutra będę na zwolnieniu.

 

– Jakie będą zmiany w porównaniu z dotychczasowymi metodami treningowymi?

– Myślę, że nie mogę wprowadzać diametralnych zmian, bo za to co było na treningach, ja też odpowiadałem. Jeśli o samą jakość treningów, to tutaj zmian nie będzie. Mnie chodzi o to, by wyzwolić u chłopaków pozytywne emocje związane z wejściem do szatni. Chcę, żeby trening stanowił dla nich przyjemność.

 

– Obudziłeś się dzisiaj jako pierwszy trener. Jak się czujesz?

– Nie, nie przesadzajmy. Ja stąpam twardo po ziemi i wolę pozostawać skromnym człowiekiem. Obudziłem się dzisiaj jako pierwszy trener w meczu z Odrą Wodzisław w Pucharze Ekstraklasy. Co dalej przyniesie życie, to przekonamy się po tych dziewięćdziesięciu minutach.

 

– To nie nowość dla Ciebie, pracowałeś już jako w tym charakterze…

– Tak, to dla mnie nie jest pierwszyzna. Pod nieobecność Czesia, którego zaprosił trener Beenhakker, prowadziłem i Zagłębie w sparingowym meczu z Lechem Poznań, występującym w Młodzieżowej Ekstraklasie. Swoisty debiut mam więc za sobą, teraz czeka mnie pierwszy mecz w Pucharze Ekstraklasy. Jak wszystko dobrze się potoczy, to będę miał szansę w sobotę, by zadebiutować w lidze.

Rozmawiał: Wacław Wachnik / Zagłębie Lubin SSA

Foto: Tomasz Folta


POWIĄZANE ARTYKUŁY