Działacze lubińskiego SLD liczą, że w niedzielnych wyborach samorządowych zdobędą jeszcze większe poparcie niż lider tej partii, Grzegorz Napieralski w czerwcowych wyborach prezydenckich. Jeżeli nie będą mogli rządzić samodzielnie, to będą gotowi współpracować z każdym ugrupowaniem.
– Mamy dość wojny prawicowo-prawicowej – grzmiał na dzisiejszej konferencji lider partii, Ryszard Zbrzyzny. – My chcemy zakończyć tę wyniszczającą wojnę i proponujemy siłę spokoju i profesjonalizm naszych kandydatów – zapewnia.
Przy okazji Ryszard Zbrzyzny podsumował trwającą w Lubinie kampanię wyborczą. Zdaniem szefa SLD na billboardy, plakaty, ulotki i afisze wydano zdecydowanie za dużo pieniędzy, które można było przeznaczyć na budowę przedszkoli czy remont dróg. A tak wszystko poszło w błoto, bo – jak podkreślał Zbrzyzny – nie wielkość plakatów decyduje o wyniku wyborów.
Partia zdecydowała się na inny rodzaj kampanii – tzw. styl francuski, czyli chodzenie od domu do domu i przekonywanie wyborców, by poprali kandydatów SLD. Politycy liczą, że taka forma promocji może im dać nawet 20-procentowe poparcie w wyborach.