Czołgi, żołnierze i grochówka (FOTO)

62

Wojskowe wozy bojowe na lubińskich błoniach to widok niecodzienny. Chętnych, aby obejrzeć je z bliska i sprawdzić, jak to jest siedzieć za ich kierownicą, było więc mnóstwo. Przez kilka godzin żołnierze z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej objaśniali cierpliwie, co to za pojazdy i pomagali się do nich dostać najmłodszym lubinianom.

 

– To taka nietypowa lekcja historii, no i forma promocji dla naszego wojska – mówi o pikniku wojskowym, który z okazji Święta Niepodległości odbył się dziś w Lubinie Piotr Midziak, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji, współorganizatora imprezy. – Przyjechało do nas kilkanaście maszyn wojskowych. Żadna nie jest eksponatem muzealnym. Wszystkie są obecnie używane przez nasze siły zbrojne.

Były między innymi autohaubica Dana, czołg Leopard czy Rosomak. Pod każdą maszyną ustawiła się długa kolejka chcących wejść na nią lub do jej środka. – Jeszcze chodźmy tam – dopominał się kilkuletni Mateusz, ciągnąc ojca za rękaw. – Superfajne. Też chcę być żołnierzem – zachwycał się. Jego tata musiał zaprowadzić chłopca do każdego pojazdu i  cierpliwie poczekać, aż przyjdzie ich kolej. Potem pamiątkowe zdjęcie i przechadzka do kolejnej maszyny. Podobną cierpliwością musieli się wykazać wszyscy, którzy przyprowadzili na dzisiejszy piknik swoje pociechy, i to zarówno rodzice chłopców, jak i dziewcząt.

Długa kolejka ustawiła się także po grochówkę i bigos, którą żołnierze rozdawali za darmo. Jedzenie zniknęło w mgnieniu oka.

To drugi piknik wojskowy, jaki zorganizowano w Lubinie. Organizatorzy chcą, aby stał on się imprezą cykliczną. Jednak jak się okazuje, sprowadzić sprzęt wojskowy i samych żołnierzy na taką imprezę wcale nie jest łatwo. – Najpierw trzeba wystąpić do Ministerstwa Obrony Narodowej. Przedstawić program i cel imprezy. Potem, jeśli ministerstwo się zgodzi, najbliższa dywizja dostaje odpowiedni rozkaz – wyjaśnia Piotr Midziak. – Tak było i w naszym przypadku – dodaje.

Piknik poprzedziły spotkania żołnierzy z dziećmi w szkołach i przedszkolach oraz zbiórka maskotek i przyborów szkolnych dla maluchów z Afganistanu, gdzie obecnie odbywa misję 11. dywizja. – Nie spodziewaliśmy się, że zbierzemy tego aż tyle. Nie zmieścimy tego z pewnością w jednej ciężarówce – stwierdza. – A to jeszcze nie wszystko, bo dziś harcerze zbierają pieniądze, za które potem kupimy odzież i koce dla Afgańczyków.

Dzień zakończyło dosyć niezwykłe widowisko, dobrze wpasowujące się w dzisiejsze Święto Niepodległości, w wykonaniu L.U.C.-a, czyli Łukasza Rostkowskiego „39/89 Zrozumieć Polskę”. – Ten projekt obala mity i teorie, że młodzi ludzie nie są patriotami – podsumowuje Marek Zawadka, dyrektor Centrum Kultury Muza, które zaprosiło L.U.C.-a.


POWIĄZANE ARTYKUŁY