Nieobecni krytykują najgłośniej

24

Rozmowa z Markiem Zawadką, dyrektorem Centrum Kultury Muza w Lubinie.

 

W styczniu grzmiał pan, że radni zamordowali kulturę w Lubinie. Wówczas twierdził pan, że uchwalony przez nich budżet wystarczy tylko na utrzymanie budynków i pensje pracowników. Mamy koniec września i, jak widać, informacje o waszej śmierci okazały się przedwczesne.

– Mamy taką małą maszynkę. Nieraz coś tam drukujemy. Nie możemy więcej, bo później nie mam wolnych pracowników do deptania tych pieniędzy, by nie były świeże. A nie… to było w jakimś filmie. Skoro uważa pani, że zabranie nam 500 tys. zł przy fakcie znaczącego zmniejszenia wpływów z kina, że to taka błahostka, to się troszkę pani dziwię. Przed nami jeszcze jeden kwartał. Więc jest szansa, że może nie przedwczesne. Jak nam ktoś tą maszynkę zabierze…

Obiecywał pan, że z kierowanego przez pana kina zniknie popcorn, a w jego miejsce pojawi się ambitny repertuar kinowy. Tymczasem na seansach wciąż czuć duszący zapach prażonej kukurydzy, a o niszowych seansach niewiele wiadomo.

– Trochę ta rozmowa zaczyna być irytująca. Bo jak mnie pamięć nie myli, to pub filmowy był nieczynny przez wiele miesięcy. A kino niszowe. Sama nazwa wskazuje, że nie jest to kino, które można grać na okrągło. Od 24 września gramy filmowy weekend z Wysockim, w listopadzie przegląd Kina Rosyjskiego – Sputnik nad Polską. Ponadto w normalnej ofercie mamy tytuły kina niezależnego.

Wiele osób ma panu za złe, że Wzgórze Zamkowe nie angażuje się już w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Niezadowoleni są także miłośnicy teatru ulicznego i poezji miłosnej.

– Ten problem z WOŚP to już mi obrzydł. Ta akcja jest wolontariacka, więc robią ją wolontariusze. Nie urzędnicy. Skoro to była taka superimpreza, to dlaczego nikt jej nie przejął? A czy ci niezadowoleni, to nie ci sami, którzy płaczą za bankietem po francuskiej? Teatry? To duży problem, zwłaszcza finansowy. Nie dysponujemy takimi pieniędzmi, by zrobić interesujący festiwal. A poezja miłosna? Jakoś nie zauważyłem, by na Przeglądzie Cichosza były tłumy. Nie robimy konkursu? Nie robimy. Ilość plagiatów z internetu pomogła nam w tej decyzji. Zrobiliśmy za to konkurs poświęcony mieszkańcom Lubina i pracownikom KGHM. Tutaj nie było plagiatów.

Widać, że przejął się pan uwagami krytyków i po niewielkim zainteresowaniu koncertem Leszka Możdżera powoli kończy pan z ambitnymi projektami. Na ostatnią imprezę zaprosił pan gwiazdę disco polo, na Dniach Lubina wystąpiła Doda. Zawadka skapitulował?

– Staramy się mieć różnorodną ofertę. Nie wiem, na jakiej podstawie twierdzi pani, że Muza powoli kończy z ambitnymi projektami? I nie widzę kompletnie nic zdrożnego w zapraszaniu Shazzy czy Dody. Czy tych 200 ludzi na koncercie Piwnicy pod Baranami, płacących po 60 zł nie ma prawa obejrzeć tego w Lubinie? Fakt, Muza dopłaciła. Tyle, że dopłaca też do bezpłatnych koncertów plenerowych. I jaki z tego wniosek można wysnuć? Jeżeli 7 grudnia wystąpi w Lubinie Balet Moskiewski z Jeziorem Łabędzim, to Zawadka kontynuuje ambitne projekty czy ogłasza kapitulację? A po cenach biletów widać, że to ryzykowne przedsięwzięcie.

Faktycznie, strasznie pan poirytowany.

– Rozumiem, że opinia o Muzie jest wyrobiona – szczególnie poprzez ludzi, którzy do Muzy nie chodzą. Rozumiem, że pytania do tego wywiadu powstały na kanwie lektury gazetek, jak to pani nazwała, opozycji do mojego pracodawcy. Pewnie z powodu posiadania dobrego wychowania nie zapytała pani przez grzeczność o rady nadzorcze, w których zasiadam i uczelnie, na których pracuję. Odpowiadam – nigdy nie zasiadałem w radach nadzorczych, a na uczelni nie pracuję od 2007 roku. Natomiast moje zatrudnienie w Państwowym Instytucie Naukowym – Instytut Śląski w Opolu, to praca na odległość – i bym powiedział akcyjna.

Cały wywiad w „Wiadomościach Lubińskich” i na stronie www.ckmuza.eu .


POWIĄZANE ARTYKUŁY