Ułańską fantazją popisał się pracownik jednego z lubińskich salonów samochodowych, który podczas jazdy próbnej udowodnił potencjalnym nabywcom, że podróżują wyjątkowo bezpieczną maszyną.
W sobotnie przedpołudnie zabrał klientów na pokazową przejażdżkę. A że nabywcom zależało przede wszystkim na tym, by auto było bezpieczne, sprzedawca najpierw rozpędził samochód do 180 km na godzinę, a następnie zwolnił do 120 km i wszedł w 90-stopniowy zakręt.
Rozpędzony pojazd wjechał do rowu, a następnie zatrzymał się na drzewie. Brawurowemu kierowcy nic się nie stało. Klienci odnieśli jedynie niegroźne obrażenia.
Okazało się, że handlowiec prawo jazdy miał dopiero od trzech miesięcy. Jego podekscytowanie szybką jazdą stało się zrozumiałe po badaniu na alkomacie. – Pracownik salonu samochodowego, 31-letni mieszkaniec Lubina, miał promil alkoholu w organizmie! – wyjaśnia starszy aspirant Jan Pociecha z lubińskiej policji.