To ma być rewolucja technologiczna. Kombajn, nad którego prototypem na zlecenie KGHM pracuje amerykańsko-niemiecka firma, ma zmniejszyć koszty wydobycia miedzi. Maszyna w założeniu ma dotrzeć na głębokości, na których trudno byłoby pracować człowiekowi, a także skrócić proces wydobycia.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, prototyp kombajnu trafi do KGHM w 2013 roku. Wtedy maszyna ma być testowana. – Maszyna jest składana pod nasze potrzeby i zgodnie z naszymi uwagami – dodaje Dariusz Wyborski, dyrektor departamentu public relations w KGHM.
Prace nad podobnymi konstrukcjami KGHM prowadzi od wielu lat. W 2002 roku testował już między innymi kombajn pożyczony z RPA. Jednak maszyna się nie sprawdziła przy wydobyciu miedzi.
Nowa maszyna, opracowywana przez amerykańsko-niemiecką firmę Bucyrus, ma mieć kilka zalet. Będzie można ją obsługiwać zdalnie, nawet z powierzchni, do tego łatwiej będzie można dzięki niej dostać się do złoża. – Kombajn ma być przeznaczony przede wszystkim do Głogowa Głębokiego, czyli do pracy na dużych głębokościach, gdzie jest bardzo wysoka temperatura. Maszynie nie będzie to przeszkadzać – wyjaśnia Dariusz Wyborski.
Do tego maszyna, inaczej niż człowiek, może pracować całą zmianę. Skróci również proces technologiczny, wyeliminowana zostanie potrzeba wiercenia, strzelania, a potem wietrzenia chodników. Same chodniki będą mniejsze niż teraz, wiercenie więc również się skróci. KGHM zapewnia jednak, że jeśli maszyna się sprawdzi, nie przewiduje zwolnień pracowników.
– Będziemy mogli mniej osób zatrudniać, ale zwolnień nie będzie – podsumowuje szef departamentu public relations.
Jednak zanim maszyna tak naprawdę zostanie zaprzężona do pracy w kopalni, minie sporo czasu. Potrzeba wiele lat na testowanie i sprawdzanie. Prototyp trafi do Polskiej Miedzi dopiero w 2013 roku. KGHM planuje, jeśli maszyna przejdzie pomyślnie wszystkie testy, sprowadzić jej produkcję do Zagłębia Miedziowego lub chociaż część produkcji.
Prace nad prototypem kosztują miedziowy holding kilka milionów euro.