W tym roku miało go w ogóle nie być. Właściciele ogródków piwnych i producenci strojów kąpielowych zaczęli już nawet liczyć straty, gdy nagle pojawiło się i z miejsca ukazało wyjątkowo przewrotną i żarliwą naturę. Lato. Grzeje, piecze, nie pozwala normalnie oddychać, pustoszy parki i ulice.
Po okrutnie mroźnej i śnieżnej zimie, przeszliśmy koszmar mokrej wiosny i towarzyszącej jej powodzi. Wygląda na to, że właśnie mamy do czynienia z kolejną klęską, której – zgodnie z przewidywaniami synoptyków i różnych znawców aury – spodziewać się nie powinniśmy. A jednak.
Od początku roku pogoda nieustannie płata nam figle. – Kto nie musi, niech nie wychodzi z domu – wciąż powtarzają meteorolodzy. Aż strach pomyśleć, co przyniesie nam jesień. Że kolejne wybory i zawieruchę – to już wiadomo. Ale jaki będzie krajobraz po tej nawałnicy? To jest dopiero niespodzianka!
Przedsmak kampanii wyborczej czuć coraz mocniej. Pomimo wakacji kandydaci w pocie czoła sposobią się do piorunującej kampanii wrześniowej. Prognozy są takie, że sezon na wykopki nieco się opóźni i przypadnie dopiero na połowę listopada. Następstwem wyładowań atmosferycznych i politycznych trzęsień będą: gwałtowne wahania ciśnienia i tym podobne zjawiska, do złudzenia przypominające tornado.
Na szczęście po każdej nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Może wtedy wreszcie będzie można zacząć normalnie oddychać świeżym, a nie jak teraz nieco przydusznym, powietrzem.