Lubin jest wyjątkiem na terenie Dolnego Śląska. W naszym mieście nie będzie problemów ze zliczeniem głosów po zamknięciu lokali wyborczych.
Wrocław, Legnica i inne miasta mają nie lada problem – w stolicy Dolnego Śląska brakuje ponad 600 osób do pracy w komisjach wyborczych. W Legnicy nie udało się zapełnić tylko 10 miejsc, ale ten problem rozwiązał już prezydent Legnicy, który uzupełnił brakujące wakaty.
Przed każdymi wyborami, przynajmniej do tej pory, chętnych do pracy w komisjach wyborczych nie brakowało. Osoby były wybierane w losowaniu. Czasami, część z nich rezygnowała po pierwszym spotkaniu, na którym wyjaśniane są zasady pracy i obowiązki członków komisji, jednak nie zdarzyło się jeszcze tak, żeby w komisjach nie było kompletu zespołu.
Po zamknięciu lokali wyborczych 21 października bieżącego roku, w wielu miastach członkowie komisji będą mieli więcej pracy.
– W Lubinie nie ma tego problemu – powiedział nam Lech Dłubała, naczelnik Wydziału Organizacji i Kadr Urzędu Miejskiego. – Wszystkie wakaty są obstawione. Komitety wyborcze skorzystały z prawa zgłoszenia jednego kandydata do każdej komisji wyborczej, czyli w przypadku naszego miasta do 51 komisji.
Jeżeli w innych miastach komitety wyborcze nie zgłoszą dodatkowej listy chętnych, rozwiązanie jest jedno – władze miast będą miały prawo powołać członków komisji wśród mieszkańców, nie korzystając przy tym z nazwisk zgłoszonych wcześniej.
ech