Elżbieta Krysia z Chróstnika i jej mąż stracili cały dobytek w pożarze. Z mieszkania, w którym do tej pory są widoczne ślady ognia, musieli przenieść się do siostry. Sąsiedzi organizują niewielkie zbiórki na rzecz małżeństwa. To jednak za mało. Pogorzelcy potrzebują wszelkiej pomocy.
– Nie miałam odwagi nikogo o nic prosić – wyznaje pani Elżbieta. – Sąsiedzi sami zaproponowali pomoc – dodaje.
Zebrali już między innymi nową pościel dla państwa Krysiów. – Na razie jednak nie ma gdzie tego trzymać. Każdy kto zadeklarował przekazanie czegoś dla pogorzelców, trzyma to u siebie – mówi sołtys Chróstnika Janina Mucha. – Gdy pani Elżbieta z mężem wrócą do domu, przekażemy im wszystkie te rzeczy.
Mieszkanie spłonęło w ubiegły poniedziałek. Ogień rozprzestrzenił się w kotłowni. Strawił kuchnię i przedpokój. Synowie państwa Krysiów zajęli się już odnową mieszkania. Jednak nie jest to proste. Rodzina nie ma na to pieniędzy.
Mąż pani Elżbiety jest chory. Choć brakuje wszystkich sprzętów AGD i mebli, najbardziej państwo Krysiowie potrzebują pralki.
Gmina stara się zorganizować miejsce, w które można by przynosić ofiarowane dla pogorzelców rzeczy. Na razie jednak skończyło się na poszukiwaniach.
Każdy kto może pomóc, proszony jest o kontakt z panią Elżbietą – 782 863 385 – lub sołtys Chróstnika Janiną Muchą – 609 345 488.
fot. www.gmina.lubin.pl