Powraca temat leśniczówki zajmowanej przez Piotra Cybulskiego.
– To ja jestem poszkodowany – powiedział na dzisiejszej konferencji Piotr Cybulski, który dziennikarzom usiłował wytłumaczyć czemu, w dalszym ciągu zajmuje leśniczówkę, choć już od dwóch lat nie ma umowy podpisanej z lubińskim nadleśnictwem.
Zdaniem Piotra Cybulskiego cała sprawa rozpoczęła się w momencie, kiedy, już jako poseł, rozpoczął interwencje dotyczące, m.in. nieprawidłowości w dzierżawach kopalń, które nadleśnictwa wynajmują prywatnym podmiotom gopsodarczym. – Odpowiedzi jakie otrzymałem były nieprawdziwe. Dane, które zostały mi przekazane różnią od rzeczywistości. 10 dni po moich pismach w mediach rozpętała się afera dotycząca mojego mieszkania – wyjaśnia poseł.
Poseł wiąże ze sobą te dwie sprawy. Piotr Cybulski wyjaśnia też, że nie jest jedynym, który znalazł się w takiej sytuacji. Nie on jeden zajmuje mieszkanie, nie posiadając tytułu prawnego. Takich rodzin jest dziewięć według informacji posła. – Nie posiadanie tytułu prawnego nie oznacza automatycznej utraty prawa do korzystania z tych mieszkań przez dotychczasowych użytkowników. Nadleśnictwo ma jeszcze osiem pustostanów, które może zagospodarować nowy nadleśniczy – powiedział Cybulski.
O rozwiązanie tej sytuacji już dawno wnosił Generalny Dyrektor Lasów Państwowych. W objaśnieniu swojej decyzji przytaczał formuły prawne, "..które należy zastosować w takim przypadku" oraz opisał zasługi posła "dla dobra ochrony środowiska naturalnego i jego poświęcenie dla pracy nawet kosztem własnej rodziny".
Cybulski twierdzi, że zostając posłem powinien zostać urlopowany. Prawo jednak jest bezwględne dla pracownikow administracji państwowej. Jednak o tyle o ile poseł nie jest automatycznie urlopowany to prawo nabyte do zamieszkania pozostaje. Nadleśnictwo, według posła, powinno mu było wystawić jedynie umowę dzierżawy. – Umieszczenie jakiegokolwiek mieszkania w sieci mieszkań funkcyjnych nie oznacza automatycznej utaty prawa do korzystania z tych mieszkań przez dotychasowych użytkowników – napisal w piśmie dyrektor generalny LP, Andrzej Matysiak.
Sam poseł zapowiedział, że jeżeli nie wygra w wyborach parlamentarnych to chce wrocić w nadleśnictwie, jednak obawia się, że nie będzie to możliwe.
MS