Nie udało uratować się życia 37-letniego pracownika Energii Pro, który 28 stycznia został porażony prądem o napięciu 20 tysięcy wolt. Mężczyzna zmarł dziś w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
– Stało się to, co najgorsze. Obrażenia były tak rozległe, że pracownika nie udało się uratować. Po tygodniu leczenia mężczyzna zmarł dziś w klinice leczenia oparzeń – potwierdza Paweł Lichota, rzecznik Energii Pro. – Jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną, która cały czas może liczyć na naszą pomoc – zapewnia.
Ofiara to mieszkaniec jednej z podlubińskich wsi, a nie jak wcześniej informowała policja – powiatu polkowickiego. Nieoficjalnie wiemy, że mężczyzna zostawił żonę i osierocił córkę.
Przypomnijmy, że 37-latek został porażony prądem, gdy naprawiał instalację elektryczną. Pracownik EnergiiPro natychmiast trafił do lubińskiego szpitala na Bema. Po opatrzeniu został przetransportowany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.