Lubińscy strażacy wspomogli w sobotę kolegów z Polkowic przy gaszeniu pożaru domku jednorodzinnego w Szklarach Dolnych. Akcja zajęła strażakom kilka godzin. Wzięło w niej udział kilkanaście jednostek.
– Ogień ciężko było zlokalizować. Palił się dach i strop budynku – wyjaśnia dyżurny lubińskiej straży pożarnej.
Pożar wybuchł przed godziną 17, lubińscy strażacy zostali poproszeni o wsparcie akcji gaśniczej o 17.39. – Wysłaliśmy jeden samochód plus sześciu ratowników – mówi dyżurny straży.
W sumie pożar gasiło dziewięć samochodów gaśniczych, z PSP w Polkowicach i Lubinie oraz ochotniczych straży pożarnych z powiatu polkowickiego.
Ogień ciężko było opanować. Lubińscy strażacy wrócili z akcji około godziny 22.31. Na miejscu pożar dogaszali zaś jeszcze polkowiccy strażacy. Trwało to do 1.30.
– Ciężko było gasić ogień. Budynek był przykryty blachą, a palił się strop na poddaszu. Z zewnątrz nie było możliwości gaszenia – relacjonuje Sylwester Jatczak, zastępca komendanta polkowickiej straży pożarnej. – Do tego ujemna temperatura na dworze spowodowała, że woda w wężach zamarzała. Dojazd do domu był utrudniony, a hydranty w tej miejscowości nie działały. Musieliśmy czerpać wodę z pobliskiej rzeczki – dodaje.
Do tego trzech strażaków trafiło do szpitala. Mieli objawy lekkiego podtrucia. Po przebadaniu zostali jednak zwolnieni do domów.
Prawdopodobnie przyczyną pożaru była iskra z kominka. Na miejscu jest biegły, który ma to ustalić.
fot. www.straż.polkowice.pl