Skargi się skończyły, lubinianie przestali narzekać, bo w ich domach zrobiło się ciepło. Jednak to nie zasługa WPEC-u, lecz pogody. Plusowe temperatury, które mamy obecnie, nie wymagają już tak dużego ogrzewania. – Według zapowiedzi, po świętach temperatura spadnie i znowu zacznie się kabaret – obawia się Tomasz Radziński prezes spółdzielni Przylesie.
Od piątku w lubińskich mieszkaniach było zimno. Temperatura na zewnątrz spadła do -16 stopni Celsjusza. Kaloryfery powinny więc zacząć grzać mocniej. Zamiast około 85 stopni, powinno być 120. Jednak nie było. W sobotę sytuacja nieco się polepszyła, bo WPEC włączył drugi kocioł. – Nad ranem w niedzielę jednak znowu zaczęły się telefony od mieszkańców, że w mieszkaniach jest zimno. Okazało się, że w nocy włączony dopiero przez WPEC kocioł uległ awarii – mówi Tomasz Radziński, prezes spółdzielni Przylesie. – I tej awarii prawdopodobnie nie usunięto do tej pory, więc zapewnienia pana prezesa Arkadiusza Janusza, że dysponuje dwoma kotłami, są nieprawdziwe.
Skontaktowanie się z prezesem WPEC-u graniczyło z cudem. W poniedziałek był na delegacji. Z mediami zgodził się porozmawiać dopiero we wtorek. I okazało się, że zaniżone dostawy ciepła to wina… spółdzielni mieszkaniowych i miasta.
– Redaktor radia puścił mi nagranie, na którym usłyszałem jak pan prezes Arkadiusz Janusz mówi, że to spółdzielnie obniżają moc, aby zejść z kosztów. To bezczelne kłamstwo – oburza się prezes spółdzielni Przylesie. – Dlaczego w takim razie ja w tym samym węźle miałem w piątek 85 stopni, a w sobotę już 120? – pyta.
WPEC wini spółdzielców, ale okazuje się, że w piątek starał się o dogrzanie miasta. – Zadzwoniono do nas z WPEC-u z pytaniem, czy moglibyśmy dogrzać mieszkańców. Powiedzieliśmy, że oczywiście, ale poprosiliśmy o oficjalne pismo w tej sprawie, bo takich rzeczy nie załatwia się na telefon – mówi Bronisław Rybka, wiceprezes Energetyki. – I już nikt się do nas nie odezwał.
Spółdzielcy zaniżyli więc moc czy WPEC-owi brakowało mocy by ogrzać miasto.
Władze miasta zniecierpliwione całą sytuacją, postanowiły poskarżyć na WPEC. – Jako miasto poinformujemy właściciela, czyli Ministerstwo Skarbu, że prezes nie radzi sobie z zarządzeniem firmą – zapewnia Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Roberta Raczyńskiego. – Będziemy się też domagać, aby za okres, kiedy było zimno, WPEC nie pobierał opłat od mieszkańców – dodaje.
Być może sytuacja zmieni się nieco w nowym roku, gdy WPEC przejmie lubińska Energetyka. Albo, jak mówi prezes Przylesia Tomasz Radziński, znowu będziemy mieli kabaret.