21 osób oskarżonych o wyłudzenie pieniędzy

63

Antoni K., prezes jednej z polkowickich firm, oraz 20 jego podwładnych staną przed sądem za to, że przez sześć lat oszukiwali Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Sprawą zajmowali się śledczy z Lubina.

Fot. Marcin Krawczyk – Freeimages.com

O tym, że w prowadzonej przez K. spółce dzieje się coś niezgodnego z prawem, powiadomił prokuraturę legnicki oddział ZUS. Spółka zatrudniała emerytów. Po kontroli firmy, która oficjalnie miała siedzibę w Gliwicach, a działalność prowadziła w Polkowicach, okazało się, że prezes znalazł sposób na to, by osiągane przez nich zarobki nie spowodowały zawieszenia przez ZUS wypłaty emerytury lub ograniczenia jej wysokości.

– Oskarżony Antoni K. zawierał fikcyjne umowy o dzieło na dane osób najbliższych dla pracowników spółki oskarżonych w tej sprawie, przy czym osoby te faktycznie nie wykonywały żadnych prac, zaś środki finansowe wynikające z tych umów stanowiły faktycznie zapłatę za prace świadczone przez oskarżonych w ramach umowy o pracę. Taka sytuacja powodowała, że pracownicy tej spółki pobierając emerytury i nie wykazując faktycznych przychodów z tej pracy, unikali zawieszenia w całości lub części emerytury i w ten sposób pobierali nienależne świadczenia emerytalne – wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

W toku śledztwa, prowadzonego przez lubińskich prokuratorów, wyszło też na jaw, że na części z tych umów widniały porobione podpisy. W niektórych przypadkach bliscy pracowników nie mieli pojęcia, że zostali uwikłani w kreatywną politykę kadrową.

– Ten przestępczy proceder w spółce inicjował prezes zarządu, który podpisał w imieniu spółki, a zatem po stronie pracodawcy, wszystkie pozorne umowy o dzieło, włącznie z tymi, na których podpisy osób najbliższych podrobili oskarżenia pracownicy tej spółki – dodaje prokurator.

ZUS wskazał śledczym, którzy pracownicy przekroczyli próg dochodowy powodujący zawieszenie w całości lub części świadczenia emerytalnego. W grę wchodziły znaczne sumy – najwyższa kwota korzyści osiągniętej z przestępstwa jednego z oskarżonych pracowników, Jana D., wyniosła ponad 135 tys. zł.

Antoni K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw, złożył jednak wyjaśnienia. Do winy nie przyznała się też część pozostałych oskarżonych.

Za oszustwo i pomoc w nim grozi od pół roku do ośmiu lat więzienia. Za fałszowanie dokumentów można otrzymać karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia jej na okres od trzech miesięcy do pięciu lat.


POWIĄZANE ARTYKUŁY