W Lubinie używają prześcieradeł i puszek z farbą, w Dzierżoniowie klaksonów – Dolnoślązacy coraz bardziej czują się odpowiedzialni za swe małe ojczyzny. Mieszkańcy chwytają się więc wszelkich sposobów, by móc wpływać na powiatowe władze, które swoimi decyzjami często blokują rozwój miast.
W samo południe kierowcy z Dzierżoniowa planują dziś (środa) zablokować rynek, a trąbieniem chcą zmusić starostę do naprawy dróg, dziurawych niczym ser szwajcarski. W Lubinie mieszkańcy mają więcej powodów do zmartwień. Oprócz dziurawych ulic, sen z powiek spędza im też… dziurawy rynek. Wielki wykop w sercu miasta został wydrążony pod budowę galerii handlowej. Niestety, inwestycję zablokowały władze starostwa, które nie wydały pozwolenia na budowę przysklepowych parkingów. W ubiegłym tygodniu na ogrodzeniu wyrwy wokół rynku pojawił się wypisany na kilku prześcieradłach transparent: „Dziura – symbol Lubina”. Sloganem zainteresowali nas licealiści.
– Apelujemy do władz o zasypanie dziury – mówi młodzież. – Nie chcemy się lansować. Po prostu, jesteśmy lokalnymi patriotami, którzy wiążą swą przyszłość z Polską. Nie popieramy polityki emigracyjnej. Chcemy kształcić się i pracować w tym kraju, ale pragniemy też mieszkać w normalnych warunkach i wreszcie móc napawać się pięknem lubińskiego Rynku.
Slogan zniknął wprawdzie po kilkunastu minutach, jednak wywołał wśród mieszkańców Lubina spore zamieszanie. Licealiści dostrzegli, że mają poparcie wśród mieszkańców, dlatego planują kolejne tego typu akcje. Jeśli nic się nie zmieni, zapowiadają, że wyjdą na ulice z megafonem, aby zwrócić uwagę przechodniów na ten problem.
Za ich przykładem pójdą dziś dzierżoniowianie, którzy za pomocą klaksonów będą wymuszać na władzach swego starostwa konieczność zmian. Chcą, by ten organ władzy zaczął wreszcie podejmować decyzje, korzystne dla miasta i okolic.
Mariola Samoticha