Musi żyć, by wychowywać synka

481

Tegoroczne wakacje. To miała być zwykła wizyta kontrolna, ale lekarka coś znalazła. Pani Joanna usłyszała, że ma wziąć kilka tabletek i powinno pomóc. Wcale nie pomogło, a nawet zaszkodziło. Jedna diagnoza goniła drugą, a w końcu stwierdzono, że to rak III stopnia. Kobieta leży teraz w domu pod tlenem i morfiną. Ma 35 lat i wychowuje 7-letniego synka. Rodzina zbiera pieniądze na leczenie. – Powiedziałam siostrze, że będziemy odpoczywać razem, jak wyzdrowieje – mówi dzielnie siostra pani Asi.

Joanna Rembiszewska z 7-letnim synem Kubą

Joanna Rembiszewska urodziła się w Lubinie, tutaj mieszkali jej rodzice i nadal mieszka siostra – Monika Spólnicka, która organizuje zbiórkę.

Pani Asia w wakacje wybrała się na wizytę kontrolną do lekarza. W gabinecie usłyszała, że ma torbiel na jajniku. Lekarka zaleciła kilka opakowań tabletek i kontrolę za jakiś czas. Pigułki nie pomagały, a pani Joanna czuła się coraz gorzej.

Chodziła od drzwi do drzwi, gdzie słyszała: zapalenie żołądka, przeziębienie, zapalenie oskrzeli. Do tego bóle pleców, wydęty brzuch i jeszcze ta osłabiająca gorączka… – Rodzice drapali się po głowie i mówili, że to niemożliwe, żeby po przyjęciu kilku serii antybiotyków wciąż mieć gorączkę. Przez miesiąc – wspomina Monika Spólnicka, siostra pani Asi.

Pani Joanna czuła się coraz gorzej. W pierwszych dniach listopada zdołała już jedynie odwieźć synka do szkoły, nie miała siły, aby wejść po schodach. Trafiła do szpitala, całkowicie wycieńczona, miała sine usta i nie mogła oddychać.

We wrocławskim szpitalu okazało się, że pani Asia nie może oddychać, bo ma w płucach ropę. – Siostrę leczyli na zapalenie płuc. Ale podczas wykonywania jednego z badań, odkryto u Asi… rozsiane komórki nowotworowe – opowiada kobieta.

Diagnoza – wtórny nowotwór złośliwy jajnika III-IV stopnia z przerzutami do całej jamie brzusznej, miednicy, jelita grubego, otrzewnej, płuc i opłucnej. – To straszna choroba, najgorzej, że I i II stadium jest bezobjawowe. Z Asi została połowa – tłumaczy pani Monika.

Pani Joanna przed chorobą

– Moja siostra ma dopiero 35 lat i samotnie wychowuje 7-letniego synka Kubusia. Wierzę, że ta choroba nie jest wyrokiem i uratujemy Asię. Jest bardzo ciężko, jesteśmy zmęczeni, ale powiedziałam do Asi, że będziemy odpoczywać razem, kiedy wyzdrowieje – mówi pokrzepiająco Monika Spólnicka.

Pani Asia została wypisana do domu. Jest za słaba na kolejną chemię. – To, że nie otrzymaliśmy pomocy tutaj, nie znaczy że jej nie ma. Kontaktowałam się z klinikami za granicą i jest możliwość, że będą leczyć siostrę – opowiada kobieta.

– Wzmacniamy Asię kroplówkami, które zawierają witaminy. Kontaktujemy się z klinikami i nie załamujemy rąk. Zbieramy pieniądze m.in. na wlewy witaminowe i ozonoterpię. Niestety koszty tego wszystkiego są liczone w grubych tysiącach złotych. Prosimy wszystkich ludzi dobrego serca o wpłaty – apeluje pani Monika.

Aby pomóc Joannie Rembiszewskiej można wpłacić pieniądze poprzez stronę zrzutka.pl TUTAJ.

Fot. archiwum prywatne


POWIĄZANE ARTYKUŁY