Zielone ABC: Zielone płuca Zagłębia Miedziowego

115

Witamy ponownie w Zielonym ABC i zapraszamy do lektury kolejnego artykułu poświęconego terenom zielonym w naszym regionie. Tym razem bliżej przyjrzymy się głogowskim parkom, a także historycznemu Parkowi Miejskiemu w Legnicy. Dowiemy się też, w jaki sposób władze w tych miastach dbają o rozwój tych obszarów oraz poznamy plany rewitalizacji niektórych obiektów.

Park Miejski w Legnicy

Park Miejski w Legnicy położony jest w południowo-wschodniej części Starego Miasta. Pierwsze informacje dotyczące terenów ogrodowo-parkowych sięgają XVIII wieku, jednak największy rozwój parku nastąpił w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Najstarsza, północna część parku, czyli tzw. ogród mieszczański, ma charakter parku angielskiego. W 1880 roku według projektu znakomitego europejskiego planisty krajobrazu Eduarda Petzolda powstało założenie parkowe wraz z terenami wystawowymi.

Obecnie legnicki park zajmuje powierzchnię ponad 50 ha. Rozciąga się pomiędzy rzeką Kaczawą, ulicami Zieloną i Mickiewicza do zakola rzeki Młynówki. Na całym terenie zielonym rośnie mnóstwo wiekowych drzew. Na terenie parku w miejscu dawnego rosarium znajduje się Aleja Wodna z 60 fontannami i dywanami kwiatowymi. Tuż obok jest muszla koncertowa z widownią z lat 1975-1976. W pobliżu Alei Orła Białego znajduje się Gaj Muz z pergolą i sadzawką z 1910 roku.

W lipcu 2009 roku podczas nawałnicy miasto i park znacznie ucierpiały. Wichura połamała i powyrywała ponad 2,5 tysiąca drzew. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy na odbudowę legnickiego parku. Podczas jego rewitalizacji posadzono ponad dwieście nowych drzewek.

Więcej na temat Parku Miejskiego w Legnicy, a zwłaszcza o wspomnianej nawałnicy opowiedziała nam Henryka Zdziech, ogrodnik miejski w Urzędzie Miasta w Legnicy.

Dlaczego Park Miejski w Legnicy uznawany jest za wyjątkowe, ale też zabytkowe miejsce dla Legnicy?

– Tak. Rzeczywiście jest to szczególne miejsce dla Legnicy i dla legniczan. Park jest zabytkowy, choćby dlatego, że został zaprojektowany przez wybitnego architekta krajobrazu Eduarda Petzolda, który niegdyś pracował w parku w Mużakowie. Obiekt ten znajduje się on na liście UNESCO. Bystry obserwator dopatrzy się też wielu analogii w naszym parku. Pewne elementy zostały tutaj powielone.

Park przed dziewięcioma laty nawiedziła wichura, która go kompletnie zdewastowała. Opowie nam pani więcej o tym?

– To był naprawdę dramat. W ciągu zaledwie kilkanaście minut park właściwie został zmieciony z powierzchni. Powaliły się duże, niekiedy i 300-letnie drzewa. W większości były to około 160-letnie drzewa, więc w 90 procentach został zniszczony bardzo cenny starodrzew, w tym pomniki przyrody. Strata była ogromna, wszyscy ją odczuliśmy. Mogliśmy ją lepiej ocenić, kiedy prezydent miasta zaproponował spontaniczne sprzątanie parku. Przyszło wtedy ponad cztery tysiące osób i odbyło się kilka spotkań. Ja byłam zdumiona. Mamy fantastyczną dokumentację fotograficzną z tamtego okresu. Pomagały osoby starsze z problemami ruchowymi, ale były też małe dzieci. Wszyscy wspólnie porządkowaliśmy, wynosiliśmy śmieci, uszkodzone gałęzie i konary. Oczywiście duże kłody były wynoszone przez firmy specjalistyczne.

Przychodząc razem, integrując się, chcieliśmy pokazać, jak bardzo nam na tym parku zależy i ile straciliśmy. Każdy miał jakieś wspomnienia z tym parkiem, czy to z dzieciństwa, czy kogoś ważnego tam poznał czy też po prostu jakieś ważne momenty w jego życiu tam miały miejsce. Wiele osób spoza Legnicy, jeżeli nie mogło przyjechać to wspierało nas środkami finansowymi. Były wpłaty na konto rewitalizacji parku. Rozpatrywaliśmy wtedy różne możliwości. Nie brakowało głosów, żeby zaprojektować nowy park. Poszliśmy inną drogą, ponieważ tam mieliśmy i Allingera i Petzolda. To były bardzo ważne nazwiska, dzięki którym mogliśmy ubiegać się o wpisanie parku do rejestru zabytków, a tym samym dawało nam to możliwość aplikacji do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o środki. W tym momencie nie byliśmy przygotowani, że gmina będzie mogła wyasygnować tak duże pieniądze, bo to poszły miliony. Początkowo blisko 5 mln zł zostało wydanych na rewitalizację parku. Uważam, że sama decyzja o rewitalizacji była bardzo słuszna, ponieważ udało nam się przywrócić kształt parku taki, jakim widział go Petzold. Odtworzyliśmy wszystkie zniszczone aleje, pnie były fryzowane i w to samo miejsce, gdzie drzewo zostało usunięte, czy to był wiatrołom czy to był złom, w to samo miejsce wracało drzewo w tym samym gatunku. Oczywiście wykorzystaliśmy ten moment też do oczyszczenia kompozycji.

Wiadomo, że przez szereg lat na tą pierwotna kompozycję zabytkową nakłada się też samosiew i w pewnych obszarach już ta kompozycja nie była tak czytelna. Wspólnie ze służbami konserwatorskimi udało nam się wypracować metodę i odtworzyliśmy ten park i dzisiaj jest to naprawdę piękny obiekt. Poza tym środki, które dostaliśmy, były przeznaczone tylko i wyłącznie na zieleń. Nie mogliśmy ich wykorzystać na remonty nawierzchni, na oświetlenie, w związku z tym gmina w latach kolejnych, skoro już była odtworzona zieleń, no to przeznaczyła środki na remonty Alei Orła Białego. To blisko kilometrowa aleja, która została pięknie odtworzona. Są tam ścieżki rowerowe, rabaty bylinowe całoroczne, jest nowe oświetlenie, a co za tym idzie nowe elementy małej architektury, pojawiły się też nowe ławki, nowe urządzenia, nowy plac zabaw i po prostu coraz piękniej wygląda ten park. Przystępując do rewitalizacji chcieliśmy mieć tę satysfakcję, że będziemy widzieli efekty, bo wiadomo, że drzewa rosną wiele lat i na te efekty trzeba bardzo długo czekać. Żeby skrócić ten czas oczekiwania podjęliśmy decyzję, bardzo słuszną, o zastosowaniu drzew wieloletnich i sadziliśmy drzewa nie mniej niż 15, 20 czy 25-letnie, o dużych obwodach. Dzisiaj z perspektywy 10 lat widzimy piękny park. Aleje są już lekko zacienione, dają ten pożądany chłód w okresie letnim i po prostu możemy cieszyć się piękną zielenią. Inaczej mogło się zdarzyć, jeżeli byśmy sadzili drzewa o obwodach pni 8 czy 10 cm. Takie drzewa wandale bardzo szybko łamią.

Czy uważa pani, że to co spotkało legnicki park, to z jednej strony była katastrofa, ale z punktu widzenia społecznego to katastrofą nie było, bo ludzie się zintegrowali i poczuli ducha wspólnoty?

Tak dokładnie. Tutaj zobaczyliśmy, jak bardzo ludzie kochają ten park, jak chętnie całymi grupami, jeden drugiego wspierał. Umawiali się, przychodzili w ubraniach roboczych, przyjeżdżali też spoza Legnicy. Dostrzegliśmy ogromną integrację społeczną i wiedzieliśmy, że musimy iść w tym kierunku, że musimy odbudować park właśnie dla tych ludzi, dla tego wielkiego zrywu serca.

Poza tym uważam, że to nieszczęście zostało przekłute w wielkie możliwości dla naszego parku, ponieważ liczył on sobie ponad 160 lat i drzewa były w mocno dojrzałym wieku. Niektóre wymagały wymiany ze względu na swój stan techniczny lub biologiczny, a to, że zostały usunięte siłami natury, zmusiło nas do odbudowy, dzięki czemu dziś mamy piękny młody park. Nie byłoby tego efektu, gdybyśmy tylko uzupełniali luki po drzewach, które w naturalny sposób by wypadały.

Mamy piękne nowe aleje, fragmentami uzupełnione tylko pomnikami przyrody, które zostały jako świadkowie historii. Część drzew o bardzo dużych obwodach, nawet jeżeli trzeba było usunąć koronę, ma pozostawione kłody. To świadome działanie, żeby pokazać, jak wielkie były tutaj drzewa i jakie będą w przyszłości, te które posadziliśmy.

Parki i tereny zielone w Głogowie

O parkach miejskich i innych terenach zielonych w Głogowie rozmawialiśmy z Robertem Myśkowem z Wydziału Komunalnego w Urzędzie Miejskim w Głogowie.

Parki w mieście, w tym również te w Głogowie, spełniają bardzo ważne funkcje i zadanie. Jakie?

– Jest to głównie odpoczynek, sport i rekreacja. Oprócz tego, ze względu na to, że mamy dość duży przemysł na obrzeżach miasta, parki pełnią też ważną funkcję w kontekście ochrony powietrza.

Jak władze Głogowa dbają o zieleń w mieście i o rozwój parków miejskich?

– Działania takie przebiegają przynajmniej dwutorowo, czyli staramy się na wysokim poziomie i estetycznym i przyrodniczym utrzymywać tą zieleń, którą mamy. Oprócz tego staramy się zagospodarowywać tereny nieużytków i rozwijać w ten sposób zieloną powierzchnię miasta.

Głogowskie parki maja bogatą historię. To prawda, że większość z nich powstała przed wojną?

– Rzeczywiście nasze parki mają bogatą historię. Główne nasadzenia powstały na przełomie XIX i XX wieku. Mam tu na myśli Park Zamkowy ze Skwerem Saperów, teren zielony przy Placu Jana z Głogowa, park wzdłuż ul. Daszyńskiego, park Budowlanych i park przy ul. Rudnowskiej.

Czy w Głogowie powstają nowe miejsca parkowe?

– Tak, szereg terenów jest zagospodarowanych. Najnowszym skwerem jest teren naprzeciwko targowiska przy Kazimierza Sprawiedliwego. Duży skwer powstał też około 15 lat temu w głębi osiedla przy ul. Wawelskiej i Leszka Białego. Powstał też park na osiedlu Kopernika.

Jakie działania podejmuje miasto w ramach rewitalizacji parków?

– Obecnie jesteśmy dość mocno zaawansowani z rewitalizacją dwóch parków. Pierwszy to park przy ul. Rudnowskiej. W ubiegłym roku w ramach projektu i pozwoleń na budowę wykonaliśmy tam linarium i komunikację, utwardziliśmy ścieżki. W okresach wiosennych i jesiennych opadów park ten bywał kompletnie niedostępny lub można było mocno ubłoconym wrócić do domu. W tej chwili ścieżki i układ komunikacyjny zostały odtworzone i poprawione. Nawierzchnia spełnia wymagania komfortu użytkowania. Jeszcze w tym roku planujemy to miejsce oświetlić 20 lampami. W przyszłym zaś w części południowej parku chcemy zrobić ścieżkę przyrodniczą. Zostaną też wprowadzone nowe gatunki roślin. Powstanie ścieżka historyczna z planszami i miejsce rekreacji.

Nie obawiacie się, że wprowadzenie infrastruktury do parków spowoduje niszczenie przyrody?

– Zakładamy i przyjmuje, że komunikacja będzie się głównie odbywała po ścieżkach. Ścieżka przyrodnicza będzie na podestach metalowych, więc nie będzie kontaktu człowieka z glebą i z roślinnością. Staramy się to robić na tyle logicznie i w sposób przemyślany, żeby nie było takiej możliwości zniszczenia czegokolwiek.

Co można powiedzieć o stratach drzew, które czasami wynikają z działania przyrody?

– W niektórych latach, tak jak w ubiegłym, mamy takie warunki meteorologiczne, które powodują zwiększenie strat, szczególnie w drzewostanie. Chodzi przede wszystkim o silne burze i wiatry. Pamiętamy Ksawerego z października, później przeszedł Grzegorz. Łącznie wtedy musieliśmy wyciąć około 800 drzew. Staramy się jednak zachowywać pnie, gdzieniegdzie stoją też martwe drzewa, które służą roztoczom i grzybom. Dbamy w ten sposób o bioróżnorodność.

Głogów pod względem przyrodniczym leży w bardzo ciekawym miejscu. Jakie korzyści z tego płyną?

Głogów jest położony w dolinie Odry, która jest jednym z dwóch w Polsce i bardzo ważnych w skali Europy korytarzy migracyjnych ptaków. Przez to, że miasto, które jest położone na lewym brzegu Odry zostało zlokalizowane na terasie nadzalewowej akurat w naszym rejonie, przebiegającej blisko koryta rzeki, Głogów dosłownie leży przy rzece. Te dwa fakty, czyli bliskie sąsiedztwo rzeki i korytarz migracyjny Odry, powodują, że w mieście spotykamy mnóstwo gatunków ptaków. Jest oznaczonych około 220 gatunków ptaków, które przystępują do lęgów w dolinie Odry, z czego znaczna część na obrzeżach miasta.

Park przy ul. Rudnowskiej jest miejscem, gdzie tych ptaków jest dużo. Miasto nawet zamierza zrobić specjalną, dziką część parku, która ma pełnić funkcję swoistej oazy dla ptaków.

– Takie miejsce już jest. Nie planujemy zagospodarowania tego terenu. Na pewno jest ono atrakcyjnym siedliskiem dla wielu gatunków ptaków, bo jest porośnięte we wszystkich piętrach, czyli od najniższego przez krzewy aż do koron drzew. Jest trochę wody, są zarośla, także faktycznie jest to bardzo atrakcyjny teren dla wielu gatunków ptaków.

Głogowskie parki mają bogatą historie w tle, co czasami jest ich wadą.

– Tak. Tutaj mamy przykład kolizji zabytkowej zabudowy, bo mamy bunkier, na którym wyrosły samosiewy grochodrzewu. W ubiegłym roku, po wizji lokalnej i określaniu zakresu prac, konserwator zabytku nakazał nam usunięcie kilku drzew ze stropu tego bunkra.

Park Słowiański przechodzi właśnie rewitalizację. Proszę powiedzieć, jaki będzie charakter parku po tej rewitalizacji?

– Park Słowiański jest zlokalizowany w taki sposób, że właściwie jest taką trochę izolowaną enklawą o położeniu w miarę centralnym w stosunku do osiedli, głównych ulic i zagospodarowania, jakie mamy wokół. Rzeczywiście park będzie pełnił głównie funkcję tranzytową, bo tędy od wielu już lat odbywa się ruch pieszy, na skróty pomiędzy ulicą Sikorskiego a aleją Wolności. Oprócz tego przez mieszkańców Śródmieścia jest on chętnie wybieranym miejscem odpoczynku oraz pełni funkcję reprezentacyjną, właśnie z powodu lokalizacji. Od zawsze był wyposażony w fontannę, którą w tej chwili remontujemy, a w zasadzie budujemy nową, są wymienione nawierzchnie ścieżek alejek. Jest uzupełniony w małą architekturę i jest też program dla dzieciaków, czyli duży i nietypowy plac zabaw.

Miasto zagospodarowuje tereny zielone, które maja służyć mieszkańcom do rekreacji. Obecnie znajdujemy sie na jednym z takich miejsc. Opowie nam pan więcej o nim?

Jesteśmy na lewym brzegu Odry od strony miasta. Teren sąsiaduje z osiedlami mieszkaniowymi. Historycznie był wykorzystywany zarówno w czasach przedwojennych jak i powojennych jako miejsce rekreacji, ale pełnił też ważną funkcję przyrodniczą. Tutaj na wiosnę się pokazywała kania ruda, kania czarna, czasami zagląda też też bielik, ale wysoko. Są to gatunki dość rzadkie. Oprócz tego całe mnóstwo ptasich maluchów. Słychać szpaki i sikorki. Od dłuższego czasu przywracamy temu miejscu funkcje rekreacyjno-sportowe i wypoczynkowe. Staramy się utrzymywać łąki w dobrym stanie, czyli z niską trawą. Mieszkańcy chętnie z nich korzystają. W okresie letnim właściwie cały czas jest tutaj ruch. Ludzie odpoczywają, plażują tak na dobrą sprawę.

Czyli jest to kolejne zielone miejsce dla głogowian?

– Tak. Powstało ono ze względu na oczekiwania i potrzeby, bo po pierwszych koszeniach zauważyliśmy, że miejsce cieszy się dużą popularnością, więc wprowadziliśmy trochę programu z małą architekturą, siedziska, kosz na śmieci i miejsca do robienia ognisk. I to się przyjęło.

Artykuł przygotowany w ramach regionalnego cyklu edukacyjnego „Zielone ABC”, finansowanego ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY