Wajda i Linda, czyli „Powidoki” w Kulturze Dostępnej

32

Ostatni film Andrzeja Wajdy, czyli „Powidoki” będzie można obejrzeć już w najbliższy czwartek, 15 czerwca, w Kulturze Dostępnej w lubińskim Heliosie.

Fot. Akson Studio, Anna Włoch

Kultura Dostępna to projekt, dzięki któremu szerokie grono odbiorców może zapoznać się z polską sztuką filmową. Jednocześnie zniwelowana została jedna z głównych barier w dostępie do kina, jaką jest wysoka cena biletów. Wejściówki kosztują tylko 10 zł.

Tym razem kinomanii będą mieli okazję obejrzeć „Powidoki”. Bohaterem filmu jest Władysław Strzemiński, grany przez Bogusława Lindę, artysta, który nie poddał się socrealizmowi i doświadczył dramatycznych skutków swoich wyborów artystycznych. To film o tym jak socjalistyczna władza zniszczyła charyzmatycznego, niepokornego człowieka.

W kolejny czwartek, 22 czerwca, pokazany zostanie „Konwój”.

Szczegóły na temat cyklu Kultura Dostępna można znaleźć na stronie www.helios.pl

Poniżej recenzja filmu „Powidoki” Łukasza Maciejewskiego.

Niezależnie od subiektywnych ocen widzów i krytyki, „Powidoki” już na zawsze zapiszą się w historii polskiego i światowego kina jako ostatni tytuł w karierze Andrzeja Wajdy, bezsprzecznie mistrza i wizjonera filmu europejskiego.

W ostatnich miesiącach życia mistrza, miałem przyjemność i zaszczyt dwukrotnie prowadzić z Andrzejem Wajdą spotkania w Krakowie, przy okazji specjalnych pokazów „Niewinnych czarodziejów” i „Panien z Wilka” w cyklu „Przywrócone arcydzieła”. Rozmawialiśmy również o „Powidokach”. Myślę, że pana zaskoczę – mówił mi Andrzej Wajda. – Boguś Linda zagrał wspaniale, temat był ważny, wart podjęcia wielkiego wysiłku.

Sprawdziło się co do joty, temat jest ważny, a Linda świetny. Być może cierpi na tym samo kino, ponieważ ów temat wydaje się wręcz ważniejszy od scenariusza, ale dla równowagi są również w „Powidokach” sceny wielkiej wagi, które ogląda się ze ściśniętym sercem.

Interpretując „Powidoki”, nie mam żadnych wątpliwości, że Wajdzie chodziło przede wszystkim o zwrócenie uwagi na cenę, jaką się ponosi głosząc własne poglądy. Czasami, jak dobrze wiemy z najnowszej historii, ta cena jest bardzo wysoka. Reżyser bardzo świadomie zrezygnował z najbardziej kontrowersyjnej historii w biografii Władysława Strzemińskiego (1893–1952), wybitnego malarza konstruktywisty, jego toksycznej relacji z żoną, rzeźbiarką Katarzyną Kobro. Po to, by w filmowej biografii skupić się głównie na publicznej postawie Strzemińskiego, dylemacie odpowiedzialności artysty za własne czyny.

Władysław Strzemiński w przejmującej, najlepszej nie tylko od lat, ale wręcz od dekad kreacji Bogusława Lindy, staje się figurą wolnościowego oporu artysty wobec dyktatu narzuconego przez władzę. Cena jest wysoka, ale, jak pokazuje Wajda, warto ją ponieść. Sumienie to wolność, serwilizm oznacza zniewolenie. „A nas ubywa” – pisał Strzemiński w głośnym liście doi Juliana Przybosia. Nie można pozwolić żeby odwaga zniknęła zupełnie.

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY