Trzynastolatki pobiły rówieśnicę

251

Trzynastoletnia dziewczynka ma złamany nos, ukruszone dwa zęby i rozciętą wargę. Napadła na nią grupa dwunastu nastolatek, jej rówieśniczek. Gdyby nie dwóch przypadkowych chłopaków, nie wiadomo, czy ta historia nie skończyłaby się gorzej.

policja

Rodzice trzynastolatki nie potrafią ukryć emocji. I nie ma się im co dziwić. Ich dziecko zostało napadnięte w środku miasta w środowe popołudnie. Dziewczyna wracała autobusem numer 1 do domu około godziny 17, jechała w kierunku Przylesia.

– Nie wysiadła na przystanku pod domem, ale wcześniej, pod galerią, bo do autobusu wsiadła duża grupa dziewczyn i córka się przestraszyła – relacjonuje mama pobitej dziewczynki.

Podobno poszło o jakiegoś chłopaka i zazdrość. Koleżanki trzynastolatki mówiły później jej mamie, że słyszały, że nastolatka ma dostać za to spoliczkowana, ale nie spodziewały się, że sytuacja może przerodzić się w coś tak groźnego.

Gdy trzynastolatka wysiadła z autobusu, grupa zrobiła to samo. Na przystanku dziewczyna dostała w twarz od jednej z napastniczek. Próbowała uciec i ruszyła w stronę domu. Gdzieś między budynkami została ponownie napadnięta. Bito ją i szarpano za włosy. Jak wynika z relacji matki dziewczynki, pomogli jej dwaj przechodnie – chłopcy około szesnastoletni. Grupa dziewczyn próbowała jeszcze wypchnąć pobitą na ulicę, ale chłopcy odpędzili napastniczki i odprowadzili nastolatkę pod dom.

– Moja córka około godziny 17.30 wróciła do domu z zakrwawioną twarzą! – wspomina mama trzynastolatki. Dziecko trafiło na pogotowie, a rodzice najpierw próbowali zatrzymać napastniczki, a później zgłosili sprawę na policję.

– Zależy mi, by winne zostały odpowiednio ukarane za swój czyn, bo nie może być tak, żeby dziewczyna w wieku 13 lat o godzinie 17.15 nie mogła sama wrócić do domu, a przychodzi ze zmasakrowaną twarzą! – denerwuje się lubinianka, która starając się wyjaśnić, co się stało, dotarła do rodziców kolejnych dzieci pokrzywdzonych przez tę grupę. – Mama jednej z dziewczynek dręczonych przez te gimnazjalistki, wydawało się odetchnęła z ulgą, że ktoś się nie bał i zgłosił sprawę na policję. Jej córka była dręczona, ale prosiła mamę, żeby nie zgłaszała sprawy, bo będzie jeszcze gorzej – dodaje.

Podobno bijące nakręciły filmik telefonem z całego zdarzenia. – Najbardziej biły ją trzy dziewczyny, reszta pomagała, przytrzymywała – wspomina lubinianka. – Córka się nie przyznaje, ale wiem, że jest przestraszona – dodaje.

aspirant sztabowy Jan Pociecha
aspirant sztabowy Jan Pociecha

Dwie napastniczki już zostały zatrzymane przez policję.

– Sprawą od razu zajęli się policjanci, którzy na co dzień pracują z nieletnimi. Wczoraj zostały zatrzymane dwie dziewczynki, które według naszych ustaleń prawdopodobnie miały największy udział w tym pobiciu. Są to dziewczynki w wieku 13 lat – mówi aspirant sztabowy Jan Pociecha, rzecznik prasowy lubińskiej policji. – Za wcześnie, by mówić o nich cokolwiek więcej. Z całą pewnością będą sprawdzane kartoteki i to, czy te dziewczynki były notowane, czy też nie. Na chwilę obecną musimy spokojnie wyjaśnić tę sytuację, a jak wiemy, jeśli chodzi o nieletnich, są to sprawy delikatne, gdyż chodzi o dzieci – dodaje policjant.

Zatrzymane dziewczyny trafiły wczoraj do policyjnej izby dziecka we Wrocławiu, a dzisiaj sąd zdecydował, że najbliższe dwa miesiące spędzą w schronisku dla nieletnich. Policja cały czas szuka pozostałych napastniczek. Rzecznik stróżów prawa przyznaje, że sprawa jest poważna.

– Odkąd pracuję w policji, nie przypominam sobie takiego drastycznego zdarzenia na terenie powiatu lubińskiego, jak w tym przypadku, gdzie dwanaście nastolatek bierze udział w pobiciu jednej dziewczynki – dodaje aspirant sztabowy Pociecha.

Mama pobitej nastolatki uważa, że takich spraw nie powinno się zamiatać się pod dywan i ma nadzieję, że jeśli agresywne gimnazjalistki jeszcze komuś zrobiły krzywdę, to teraz poszkodowani zgłoszą się na policję. Żałuje natomiast, że nie udało jej się podziękować chłopcom, którzy pomogli jej córce.

– Chciałabym im podziękować za bezinteresowną pomoc. Zareagowali, podczas gdy ludzie stojący na przystanku i widzący całą sytuację nic nie zrobili – mówi.

O baczne obserwowanie swoich dzieci i poważne traktowanie nastoletnich kłopotów apeluje również lubińska policja.

– Dopóki policja nie ma zgłoszenia, nie może nic zrobić, ma związane ręce. Jeżeli chodzi o sytuacje, w których dochodzi do niejasności pomiędzy dziećmi, starajmy się je wyjaśnić, nie zostawiajmy tego u siebie w domu, nie zamiatajmy tego pod dywan, bo może dojść do takiego zdarzenia, jak teraz, poważniejszego – mówi rzecznik lubińskiej policji.


POWIĄZANE ARTYKUŁY