Streffa Fight Team: Geneza powstania

370

Prezentujemy państwu trzyetapowy wywiad z Tomaszem Pilarzem, z którym rozmawialiśmy na temat idei powstania klubu sztuk walki Streffa Fight Team przy ul. Bolesławieckiej, a także o drodze wojownika jaką przeszedł i przechodzi obecnie wychowanek lubińskiego KKSW Lubin.

Tomasz Pilarz wraz z Łukaszem Jurkowskim podczas Seminarium Jurasa w Lubinie

Gratuluję ostatnich wyników. Jak widzę, praca wykonywana w waszym klubie przynosi wymierne efekty sportowe.

Tomasz Pilarz: Sukcesy oczywiście cieszą, można na ich podstawie wnioskować, że sprawdza się przyjęty w naszym klubie schemat pracy. Teraz w końcu można spokojnie siąść i spijać efekty włożonego wysiłku (śmiech). W rzeczywistości jest to nigdy nie kończący się proces, ciągłe adaptowanie się do zmian i nowych wyzwań. Dla przykładu, w sierpniu przeprowadziliśmy dość sporą adaptację naszej sali, tylko po to żeby w lutym, pod wpływem obserwacji wprowadzić dalsze zmiany. Podobnie jest z podziałem na grupy, godzinami treningów czy sposobem ich prowadzenia. W końcu to nie metoda jest celem samym w sobie, a oczekiwany efekt końcowy.

Kadra narodowa Taekwon-do. – Tylko wtedy farbowaliśmy włosy na blond – mówi Pilarz

Jak cię znam, wiem że mógłbyś mówić o tym bardzo długo. Ale właśnie uświadomiłem sobie, że przy sporej ilości informacji o waszej bieżącej działalności, tak naprawdę mało wiadomo o tym jak powstał wasz klub. Skąd pomysł na drużynę MMA? W środowisku sportów walki znany jesteś zwłaszcza jako zawodnik Taekwon-do.

Tomasz Pilarz: Tak. Zawsze podkreślam, że jestem wychowankiem lubińskiego klubu KKSW Taekwon-do Lubin i trenera Waldemara Doleckiego. Co więcej, moje córki trenują pod jego okiem obecnie.

Rodzinna tradycja?

Tomasz Pilarz: W pewien sposób można tak to nazwać. Rodzicielski determinizm wyborów zajęć dodatkowych dziecka (śmiech).

Tym bardziej wraca pytanie – skąd pomysł na klub MMA?

Tomasz Pilarz: Z braku czasu…

Nie bardzo rozumiem. Klub powstał z powodu braku czasu?

Tomasz Pilarz: To najprostsze wytłumaczenie całej sytuacji. Ale od początku. Po kilku latach reprezentowania barw narodowych, postanowiłem zakończyć starty w reprezentacji Polski w Taekwon-do. (po mistrzostwach Świata w Warszawie w 2003 roku, przyp. red.)

Całkiem udane starty, co warto podkreślić.

Tomasz Pilarz: Skromnie powiem, że kilka medali zdobyć się udało. Mamy w Lubinie osoby dużo bardziej utytułowane, przy których dorobku moje wyniki już wrażenia nie robią. Mieliśmy wtedy w lubińskim klubie całe grono reprezentantów. Trener Dolecki został szkoleniowcem reprezentacji. Ciągły progres i mocny skład na treningu. Zgrupowania kadry, zawody krajowe i międzynarodowe. Z perspektywy czasu widzę, że miałem bardzo dużo szczęścia. Znalazłem się w dobrym miejscu w dobrym czasie. Trafiłem na szkoleniowca, który ukształtował mnie jako zawodnika, trenowałem z ludźmi, którzy swoim wysokim poziomem sportowym ciągnęli mnie za sobą. Nic tylko trenować i startować.

Dlaczego w takim razie zakończyłeś ten etap?

Tomasz Pilarz: W pewnym momencie życia, człowiek zaczyna się patrzeć na swoje życie w perspektywie dalszej niż sezon sportowy. Prowadziłem już wtedy razem z kolegą firmę, ożeniłem się. Nie mogłem już trenować tak często i mocno jak wcześniej. Uznałem, że już pora zrobić miejsce następcom. Trenowałem nadal, ale już tylko w Lubinie. Nie jeździłem na zgrupowania i zawody międzynarodowe. Mogłem skupić się na pracy zawodowej i życiu prywatnym. Firma rozwijała się, żona była w ciąży, zacząłem budowę domu. Coraz mniej czasu mogłem poświecić na treningi. W momencie urodzenia się moich córek, sport całkowicie zniknął z mojego rozkładu dnia. Brakowało mi bardzo treningów, nie było jednak czasu na żadne regularne zajęcia. W pewnym momencie nosiło mnie już tak bardzo, że moja żona Kasia stwierdziła, że muszę zacząć trenować. Może nie tak intensywnie jak kiedyś, na pewno jednak regularnie. Problemem było jednak to, że w godzinach treningów w KKSW Lubin, ja nie miałem czasu na trening. Miałem swoje domowe obowiązki.

Ciąg dalszy wywiadu z założycielem Streffy Fight Team już w najbliższą środę 29 marca.

Fot. Archiwum prywatne Tomasza Pilarza

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY