Spacer farmera, gumowy koszmar i kaczory – to tylko niektóre z zadań, z jakimi musieli się dziś zmierzyć strongmani z Polski i Węgier podczas pojedynku na lubińskich błoniach. Ku uciesze publiczności, silniejsi okazali się Polacy. – Mamy nadzieję, że to dobrze wróży naszej piłkarskiej drużynie – mówili zgodnie najsilniejsi z silnych.
I właśnie przez dzisiejszy mecz Polska – Szwajcaria, organizatorzy zawodów obawiali się, że zmagania strongmanów przyjdzie oglądać niewiele osób. – Martwi nas kwestia, że nasza impreza nałożyła się na mecz – mówił tuż przed rozpoczęciem pojedynku Ireneusz Kuraś, organizator zawodów.
Jednak – mimo obaw – na błoniach pojawiła się publiczność i miał kto kibicować Polakom.
Polska i węgierska drużyna liczyły po cztery osoby. Strongmani musieli udowodnić, że są najsilniejsi, podczas kilku konkurencji. Było między innymi toczenie 360-kilogramowej opony, przeciąganie liny oraz bieg na czas z 250-kilogramowym ciężarem. Większość z konkurencji wygrali Polacy i to oni ostatecznie sięgnęli po główne trofeum.
– Chcieliśmy wprowadzić na Dni Lubina aspekt sportowy. Takie zawody to także widowiskowe show – mówi Kuraś. – Chcemy też w ten sposób szerzyć i propagować ten sport – dodaje.
W przerwach między konkurencjami również wybrańcy z publiczności mogli spróbować swoich sił w podnoszeniu ciężarów.