Siatkarz z duszą rajdowca

138

Trwa okres okienka transferowego w PlusLidze. Cuprum Lubin zasiliło już siedmiu zawodników, którzy powoli adoptują się w nowym miejscu. Jednym z nich jest grający na pozycji środkowego Damian Boruch, z którym rozmawialiśmy o przejściu do miedziowej ekipy i życiu prywatnym.

Jesteś rodowitym olsztynianinem i to właśnie w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego stawiałeś pierwsze kroki w siatkówce.

Damian Boruch: Tak naprawdę w Olsztynie grałem w Młodej Lidze i drugiej lidze. Tam cały czas przebywałem, ale postanowiłem coś zmienić. Byłem na zapleczu PlusLigi, czasami z nimi trenowałem, ale na meczu nigdy nie wystąpiłem. Aby w końcu móc zagrać, postanowiłem coś zmienić. Poszedłem do Ostrołęki do pierwszej ligi i tam pograłem dwa sezony, a następnie trafiłem do Jastrzębskiego Węgla.

AZS Olsztyn został założony w 1950 roku. To klub z tradycjami siatkarskimi. Czy dało się odczuć tę historię, czy dumą była gra w takiej drużynie?

Damian Boruch: Wiadomo, że nie tak bardzo. Będąc w drugiej lidze nie utożsamiamy się tak z drużyną w PlusLidze. Może trochę mniej było tego zgrania, ale myślę, że siatkarski Olsztyn to coś wyjątkowego.

Cała Polska tytułowana twoje przejście, jako „inżynier w Cuprum Lubin”. Jest się czym chwalić, bo przecież wykształcenie jest istotną kwestią. Co sprawiło, że obrałeś taki kierunek studiów?

Damian Boruch: Zawsze lubiłem siedzieć przy komputerze. Bardziej chyba same gry, niż budowa komputera i oprogramowania. Poszedłem do technikum informatycznego i później postanowiłem pociągnąć ten temat i iść na takie studia.

Skoro wspomniałeś o grach komputerowych to jakie cię najbardziej interesowały? Strategiczne, fabularne?

Damian Boruch: Wtedy byłem fanem Colin McRae Rally. Również MMO i RPG. Nie interesowałem się wyścigami, nie oglądałem ich w telewizji, ale wolałem grę komputerową. Ciekawe było to, że można było sporo w tej grze robić. Naprawiać go no i także niszczyć. Więcej było w tym zabawy.

Przeprowadziłeś się do Lubina. W kontekście Olsztyna jest dużo różnic? Jak się czujesz w naszym mieście?

Damian Boruch: Teraz bardziej porównuję Lubin do Jastrzębia, gdzie byłem, bo jednak ostatnie trzy lata byłem w Jastrzębskim Węglu. Co do Olsztyna to ciężko jest to porównać. W Olsztynie wyjątkowe było to i tęsknię za tym, że wszędzie były jeziora. W końcu Kraina Tysiąca Jezior, Warmia i Mazury. Ja bardzo lubię siedzieć nad wodą. Tutaj na pewno będę tego szukał.

Punkt sezonu! Takie tytuły zamieszczały niemieckie gazety po meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Jastrzębskim Węglem z Berlin Recycling Volleys. Wszystko odnosiło się do zdobytego punktu przez ciebie przebiciem nogą. Rywale zaskoczeni, a sam autor zagrania?

Damian Boruch: Potrzeba trochę szczęścia. Nie szło mi akurat w tym meczu i chciałem coś zmienić. Nie było to planowane. Kopnięcie piłki i idealnie przeszła. Wszystko było zrobione legalnie.

Dłuższa rozmowa z Damianem Boruchem w TV Regionalna.pl w programie Siatkarskie Zagłębie już niebawem.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY