Seniorzy na rubieżach

98

Ponoć dobry wiersz jest lepszy od tysiąca słów. A kiedy dobry wiersz ma niemal tysiąc słów to z pewnością zastąpi najlepszą książkę. Podczas wyjazdu seniorów do Augustowa powstał poetycki przewodnik po wschodnich rubieżach Polski autorstwa Jadwiki Stelmaszek.

Stowarzyszenie Seniorów „Trzeci Wiek” oraz Dom Dziennego Pobytu Senior, dzieki dofinansowaniu od gminy miejsiej Lubin, zorganizowało dziesięciodniowy wyjazd do Augustowa. Wzięło w nim udział 45 seniorów, którzy mieli okazję zobaczyć piękne zakątki Pojezierza Suwalsko – Augustowskiego, a także zwiedzić Wilno, Świętą Lipkę, Wilczy Szaniec, Reszel, Studzieniczną. A oto jak w poetyckiej formie wyjazd opisała pani Jadwiga Stelmaszek:

WYJAZD TURYSTYCZNO – KRAJOZNAWCZY AUGUSTÓW
KRONIKA ZDARZEŃ

Sobota – 10.06. godz. 6.00

Przy RCS spora grupa się zebrała,
bo do Augustowa pojechać chciała.
Ja też się na wyjazd zdecydowałam
i jak się okazało, to dużo osób już znałam.

Pani Ela M. wycieczkę zorganizowała.
Najpierw obecność sprawdziła
i do autobusu nas wpuściła,
a po drodze harmonogram nam przedstawiła.

Do Augustowa wszyscy szczęśliwie dojechali
i smaczny obiad pozjadali.
Potem było zakwaterowanie
i w pokojach rozpakowywanie.

Wieczorem każdy różnie sobie czas umilał,
chętnie drinka lub piwko popijał.
W niedzielę prawie wszyscy w kościele byli
i się pomodlili.

Bo seniorzy z Lubina są i do tańca i do różańca.

W poniedziałek trochę popadało
i plany nam pozmieniało.
Z kajaków zrezygnowaliśmy
i do centrum Augustowa pojechaliśmy.

P. Lidzia i p. Ela dobrze te okolice znały,
bo dawniej do szkoły tu chadzały.
Pani Ela jeszcze tu rodzinę ma
i dlatego wiele zakątków dobrze zna.

We wtorek o szóstej rano
do Wilna nas zabrano.
Dwie przewodniczki z nami były,
p. Ola i p. Aneta o nas się troszczyły.

Śladami naszych wieszczy podążaliśmy,
a na cmentarzu „Na Rossie” historie poznawaliśmy.
Pięknem Wilna wszyscy się zauroczyli
i wiele kościołów i innych zakątków zwiedzili.

Przewodniczka p. Aneta dużą wiedzę miała
i bardzo interesująco opowiadała.
Nie wiadomo ile z tego zapamiętamy,
bo coraz gorszą pamięć już mamy.

Na Litwie jeszcze w Trokach się zatrzymaliśmy
i pałac Tyszkiewiczów podziwialiśmy.
Potem jeszcze zakupy zrobiliśmy
i do Augustowa późnym wieczorem wróciliśmy.

Wszyscy byli zmęczeni ale zadowoleni.
Spływ kajakowy w środę się odbył.
Ci co się zdecydowali wcale nie żałowali.
Czarna Hańcza niby rzeczka leniwa,
ale czasem bywa uciążliwa.

Można było podziwiać przyrodę,
a także przeżyć jakąś przygodę.
W szuwarach nie jeden kajak się znajdował,
a czasem na mieliźnie „zaparkował”.
Największa przeszkoda gdy w poprzek leży kłoda.
Tam dopiero się działo,
gdy kilka kajaków w poprzek się zaklinowało.

Jakoś wszyscy sobie radę dali i z tego się wyplątali.
W różnym stopniu byliśmy zmęczeni i przemoczeni,
ale Tadeusz nas zaskoczył,
gdy przy wysiadaniu do połowy się zamoczył.

Czwartek – Boże Ciało

Statkiem „Serwy” po pojezierzu augustowsko – suwalskim pływaliśmy
i szlak papieski poznawaliśmy.
Przez rzeki, jeziora i śluzę przepływaliśmy
i w Studzienicznej się zatrzymaliśmy.

Tam w kościele msza św.
za nas była odprawiona.
Seniorzy pobożnie we mszy udział brali
i nawet na procesję się wybrali.

Gdy wszyscy się wymodlili,
to na wypoczynek nad Jezioro Białe wyruszyli.
Tam każdy sobie miejsce wynajdował
i o sobie decydował.

Panie się porozbierały,
z kąpieli słonecznej skorzystały,
na pomoście nogi moczyły,
po wodzie chodziły.

Niektórzy panowie też się porozbierali i paniom wtórowali.
Widziałam także jednego pana,
który w jeziorze się zamoczył,
ale szybko z niego wyskoczył.

O 17.30 p. Ela całe towarzystwo zebrała
i do pensjonatu z nami odjechała.
Z obiadem na nas już czekali,
nawet kawę i sękacz nam podali.

W Augustowie w piątek targowisko czynne było
i dużo osób tam wyruszyło.
Każdy sobie ten dzień sam organizował
i do swoich możliwości dostosował.

Wieczorem prawie całe towarzystwo
pod wiatą się zebrało i przy grillu
oraz tańcach czas miło spędzało.
Oj szalały, szalały, jakby po 20 lat miały.
Nawet panom się to udzieliło i na parkiecie ciasno się zrobiło.

To ostatnia niedziela, wkrótce się rozstaniemy
i we wtorek do Lubina odjedziemy.
Trzeba wykorzystać każdą chwilę,
by wycieczkę wspominać mile.

I dlatego, po śniadaniu, wszyscy szybko się zebrali
i w kierunku Świętej Lipki odjechali.
Po drodze do lasu w Gierłoży zajechali
i tam z przewodnikiem Wilczy Szaniec zwiedzali.
O kwaterze Hitlera prawie wszyscy słyszeli,
a teraz ruiny w lesie obejrzeli.
Dalszy punkt wycieczki to Święta Lipka.
Do sanktuarium wszyscy podążyli,
we mszy św. uczestniczyli,
koncert organowy wysłuchali

i ruchome figurki podziwiali.
Potem w pamiątki się zaopatrzyli
i w dalszą drogę wyruszyli.
Na Mazurach Reszel, także z zabytków słynie.

Grzechem by było, gdyby się Reszel nie odwiedziło.
Jak postanowili, tak i zrobili.
W poniedziałek ostatnie masaże się już odbyły
i wszystkie atrakcje się już kończyły.

Trzeba było się spakować
I swoją kasę skontrolować.
Kto jakąś walutą dysponował,
to sery, ryby i kindziuki kupował.

Pani Ela też rachowała, rachowała
i na rejs statkiem „Jaćwież” się zdecydowała.
A że z nami się nie rozstawała,
więc ze sobą nas zabrała.

Rzeką Netta i przez Jezioro Niecko rejs rozpoczęliśmy,
i w głąb doliny Rospudy dopłynęliśmy.
Przewodnik ubiory i uzbrojenia Jaćwingów nam prezentował
i do zdjęć chętnie pozował.

Statkiem pływaliśmy i piękno przyrody podziwialiśmy.
Wszyscy zdjęcia robili i w pamiątki się zaopatrzyli.
Wieczorem przy grillu gromadnie się spotkali
i z Augustowem się żegnali.

Był z nami pan Jarek,
który na akordeonie grał doskonale.
„Augustowskie noce”, „Beata” i inne piosenki trochę zapomniane,
były wspólnie zaśpiewane.

Towarzystwo rozbawione było
i do śpiewu, i do tańca się włączyło.
Wszyscy tańczyć lubili,
więc na parkiecie w parach lub w kółeczkach tańczyli.

Dobrze w Augustowie było,
ale wszystko się skończyło.
Za atrakcje organizatorom dziękujemy,
mile wszystko wspominać będziemy.

Co widziałam to opisałam – Jadwiga Stelmaszek.


POWIĄZANE ARTYKUŁY