Rząd znów sięgnie do kieszeni KGHM i jego pracowników

25

350 tys. Polaków odda ZUS-owi więcej pieniędzy. Wśród nich będą też mieszkańcy Zagłębia Miedziowego. Rząd przygotował nowelizację przepisów dotyczących systemu ubezpieczeń społecznych. Jeśli Sejm je przyjmie, od 1 stycznia zniknie górna granica przychodów, powyżej której nie są już opłacane składki na ubezpieczenia rentowe i emerytalne.

W tym roku roczny pułap to 127 890 zł brutto – po przekroczeniu tej kwoty (licząc narastająco od początku roku) pracodawca nie pobiera i nie odprowadza do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych składek emerytalno-rentowych. Kwota ta stanowi 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w danym roku.

Taka konstrukcja oznacza, że do kieszeni pracownika trafia więcej pieniędzy. Mniej też wydaje na składki ZUS firma. Wyższy dochód pracownika i mniejsze koszty firmy to z kolei wyższe podatki PIT i CIT, zasilające budżet państwa i kasy samorządów. Rozwiązanie to jest korzystne dla osób, które miesięcznie zarabiają 10 657,5 zł brutto, czyli około 7,5 tys. zł netto. Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej takich osób jest w kraju około 350 tysięcy. Część z nich, choć nie posiadamy informacji jak dużą, stanowią pracownicy grupy KGHM. A ponieważ wspomniany limit nie dotyczy tylko pensji zasadniczej, lecz sumy zarobków, grupa ta może być wbrew pozorom liczna.

Jeśli Sejm zaakceptuje projekt zmian w systemie ubezpieczeń społecznych, od Nowego Roku tzw. próg 30-krotności zniknie i składki emerytalno-rentowe będziemy płacić od każdej zarobionej złotówki.

W analizie MRPiPS dotyczącej skutków tych zmian czytamy, że spowodują one wzrost wpływów ze składek i wzrost kosztów po stronie pracodawców. W ciągu dziesięciu lat do budżetu państwa wpłynie w sumie o 9,8 mld zł mniej. O 5,6 mld zł uboższe staną się w tym okresie budżety lokalnych samorządów, a o 2,7 mld – Narodowego Funduszu Zdrowia, dziś już i tak narzekającego na to, że brakuje mu pieniędzy na leczenie Polaków. O 98,5 mld zł wzrosną za to dochody Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są wszystkie świadczenia ZUS, w tym emerytury.

I to emerytury są drugą stroną tego medalu. Dziś próg 30-krotności oznacza, że w pewnym momencie zamożniejsi obywatele przestają odprowadzać składki, ale też ich emerytury są odpowiednio ograniczone. Zniesienie progu spowoduje naliczenie składki od każdej zarobionej złotówki, ale za kilka dekad ZUS będzie musiał wypłacać emerytury, które w niektórych przypadkach będą liczone w dziesiątkach tysięcy złotych. Wśród ekspertów ekonomicznych pojawiają się jednak wątpliwości, czy politycy tej części umowy dotrzymają.

– Po zmianach przepisów o ubezpieczeniach społecznych obciążenia spadają na pojedyncze osoby i ich pracodawców. Dlatego uważam, że ta zmiana to de facto parapodatek. I pewnie możemy się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości będzie wprowadzony limit na świadczenia wypłacane przez ZUS, tak by osoby, które teraz zapłacą wysokie składki, nie mogły liczyć w przyszłości na wyższe emerytury – mówi cytowany przez „Rzeczpospolitą” Andrzej Marczak, doradca podatkowy z firmy doradczej KPMG.

Nie da się ukryć, że wprowadzana zmiana ma na celu pokrycie coraz wyższych wydatków ZUS, których Zakład nie jest w stanie sam utrzymać w ryzach. Nie pomaga mu w tym m.in. październikowe przywrócenie wcześniejszego wieku emerytalnego.

Poprosiliśmy KGHM jako największego pracodawcę w naszym regionie o informację, czy spółka wyliczyła już, o ile – jeśli posłowie przyjmą rządowy projekt – wzrosną w jej przypadku koszty składek ZUS. W zeszłym roku koszty pracownicze spółki wyniosły nieco ponad 3 mld zł, z czego 774 mln stanowiły „koszty ubezpieczeń społecznych i innych świadczeń”.

A jak MRPiPS argumentuje potrzebę wprowadzenia tej zmiany. W uzasadnieniu projektu nowelizacji czytamy: „W procesie redystrybucji dochodów osoby silniejsze, o wyższych dochodach, który powiodło się w życiu wspierają osoby słabsze, narażone na wykluczenie społeczne, samotne, dotknięte przez los. Pozwala to zachować spójność społeczną, wyrównać szanse i rozładować napięcia jakie tworzy gospodarka rynkowa” (pisownia oryginalna – przyp. red.). W wyliczeniach towarzyszących projektowi nie pada jednak ani jedna cyfra mówiąca o tym, jaka część redystrybuowanych w ten sposób kwot zostanie przekazana np. emerytom i rencistom z najniższymi uposażeniami. Pojawia się za to informacja, że „zmiana może mieć wpływ na rynek pracy”.

źródło: Regionfan.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY