Radni wracają do Lubin 2006

250

Zbigniew Warczewski i Grzegorz Pytka popierają prezydenta Roberta Raczyńskiego. Obaj radni miejscy wrócili do Stowarzyszenia Lubin 2006. – Nigdy nie byłem przeciwko prezydentowi, nie zmieniłem poglądów i nie zrezygnowałem, po prostu się wyciszyłem – wyjaśnia Zbigniew Warczewski, nie tylko radny, ale i znany społecznik, twórca lubińskiego hospicjum.

Grzegorz Pytka i Zbigniew Warczewski

Jak obaj mówią, to przemyślana decyzja. Powody powrotu również mają podobne – chcą działać i pracować na rzecz mieszkańców.

– Cztery lata temu, gdy po raz pierwszy zasiadłem w radzie miejskiej, byłem zupełnie inną osobą. Teraz mam większe doświadczenie, dużo więcej wiem, co pozwala mi spojrzeć z innej, szerszej perspektywy. Można powiedzieć, że przez ostatnie lata szukałem. Wróciłem do tego co najlepsze – mówi Grzegorz Pytka, który do Lubin 2006 wrócił po epizodzie w nowym Stowarzyszeniu Tak dla Lubina. – Chcę działać na rzecz miasta, dla mieszkańców, robić fajne rzeczy. Dziś jestem na całkiem innym etapie. Prezydent Raczyński jest wizjonerem, profesjonalistą, czego przykładem jest Wielki Koncert Wolności, który zrobił na mnie ogromne wrażenie – dodaje.

Zbigniew Warczewski podkreśla, że tak naprawdę nigdy nie odszedł.

– Jako całe ugrupowanie Lubin 2006 udowodniliśmy, że razem można robić fajne rzeczy. Jednak gdzie jest dużo ludzi, ludzi o różnych charakterach, czasem pojawiają się nieporozumienia. Nie chcę do tego wracać, ale podkreślam, że nigdy nie zrezygnowałem, a raczej się wyciszyłem. Nadal chcę działać na rzecz mieszkańców. Dla mnie bycie radnym to zaszczyt – przyznaje Zbigniew Warczewski, dodając, że nigdy nie był przeciwko prezydentowi Raczyńskiemu.

– Mogłem na niego liczyć w najważniejszych chwilach. Uważam, że zrobił wiele dobrego i zawsze wspomaga ważne sprawy – stwierdza Warczewski. – Nie mówię tu tylko o budowie hospicjum, ale również między innymi o pomniku Tadeusza Zastawnika, który stanął na placu przy ulicy Konstytucji 3 Maja. Właściwie dzięki niemu stoi też pomnik Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Przyznaję, że to poseł rzucił pomysł stworzenia takiego miejsca pamięci, ale realizacja to już inni, społeczny komitet, w którego zarządzie byłem. Nie udało się zebrać pieniędzy na budowę pomnika i wtedy poprosiłem prezydenta, który wyasygnował 25 tys. zł. Pozwolił zrealizować to słuszne zadanie – dodaje.

Radny mówi też, że nigdy nie zmienił poglądów, jednak w pewnym momencie poczuł, że nie może ich realizować. Rozpoczął więc poszukiwania nowego rozwiązania i tak trafił do Stowarzyszenia Tak dla Lubina.

W tym ugrupowaniu i jemu, i Grzegorzowi Pytce, zabrakło jednak organizacji, koordynacji i spójnego pomysłu na miasto.

– Okazało się, że ci młodzi ludzie – choć mają dobre chęci – nie potrafią nawet zorganizować zespołu. Nie widziałem w tej grupie przyszłości. Rozczarowałem się. Uznałem, że to nie dla mnie. Postanowiłem zrezygnować i byłem skłonny całkiem się wycofać, przejść na emeryturę. Wtedy spotkałem sekretarza Lubina Damiana Stawikowskiego, który zaprosił mnie na rozmowę. Ujął mnie pomysłami i zapałem. Dyskutowaliśmy o projektach, o tym, co należy poprawić, jakie są pomysły na przyszłość. Nie czuję się wypalony, postanowiłem spróbować jeszcze raz, jeśli ludzie mnie zaakceptują. Zawsze byłem społecznikiem, działałem dla innych, więc nie wyobrażam sobie życia bez tego – przyznaje. – Miasto mnie kręci – uśmiecha się.

Sekretarz Lubina i jednocześnie przedstawiciel Stowarzyszenia Lubin 2006 mówi, że ugrupowaniu zależy właśnie na takich ludziach, jak Warczewski.

– Zależy nam na osobach, których nie interesują barwy polityczne, ale projekty do zrealizowania. Ludziach działających na rzecz mieszkańców. A zasługi pana Zbigniewa Warczewskiego, choćby stworzenie hospicjum, mówią same za siebie – stwierdza Damian Stawikowski.

Warczewski i Pytka powracają niejako do korzeni. Czy to ostatnie przedwyborcze transfery, okaże się wkrótce.


POWIĄZANE ARTYKUŁY