Polityka albo biznes – nowa deklaracja prezesa PiS

48

– „Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach, są przez nas szanowani – jeśli dobrze wykonują swoje obowiązki – ale nie będziemy łączyć tych dwóch funkcji. To znaczy, te osoby nie będą kandydowały na żadnym szczeblu samorządu” – oznajmił na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. Najnowsza decyzja władz Prawa i Sprawiedliwości oznacza, że działacze partii muszą wybrać, czy chcą ubiegać się o funkcje samorządowe, czy pracować w spółkach z udziałem skarbu państwa.

Krótkie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego po ostatnim posiedzeniu komitetu politycznego PiS dla wielu lokalnych działaczy partii oznacza niekoniecznie dobry obrót spraw. Aby znaleźć się na listach kandydatów w jesiennych wyborach, część z nich będzie musiała zrezygnować z pracy.

W naszym regionie decyzja władz PiS dotyczy osób zatrudnionych przede wszystkim w grupie KGHM. O ile jasnym wydaje się, że nowa partyjna reguła obejmie osoby na najwyższych stanowiskach w Polskiej Miedzi i jej spółkach zależnych, o tyle trudno powiedzieć, jak dalece zasada ta sięgnie w głąb firmowych struktur.

Z pewnością wyboru między samorządem a przemysłem miedziowym musieliby dziś dokonać np. radna powiatu lubińskiego Marta Burdak, która jako dyrektor finansowy ZG Polkowice-Sieroszowice zarobiła w zeszłym roku ponad 630 tys. zł, Zbigniew Bytnar (radny miejski w Legnicy), który zainkasował ponad 350 tys. za pracę w zarządzie Pol-Miedź Transu czy Zbigniew Leszko (radny powiatu lubińskiego) z pensją dyrektora personalnego w ZG Lubin na poziomie blisko 570 tys. zł. Nie wiadomo jednak, czy podobną decyzję musiałby podjąć np. polkowicki radny Wojciech Marciniak, który jako dyrektor Departamentu Raportowania i Analiz Aktywów Zagranicznych KGHM zarobił w 2017 r. ponad 270 tys. zł.

W trudnej sytuacji znalazł się też radny powiatu głogowskiego Jan Zubowski, który zatrudniony jest w ZG Rudna jako dyrektor personalny i niedawno został oficjalnie mianowany kandydatem PiS na prezydenta Głogowa. Biorąc pod uwagę deklarację Jarosława Kaczyńskiego, by móc startować w wyborach, Zubowski będzie musiał zrezygnować z pracy w Polskiej Miedzi i rocznej pensji w wysokości ponad 600 tys. zł. Jeśli wygra prezydencki wyścig, otrzyma kilkukrotnie niższe uposażenie. Obecny włodarz miasta, Rafael Rokaszewicz, w zeszłym roku otrzymał bowiem 135 tys. zł.

Decyzja komitetu politycznego PiS jest odpowiedzią na zarzuty opozycji, która zwraca od pewnego czasu uwagę na kwoty, jakie zarabiają działacze partii zatrudniani w przedsiębiorstwach, których państwo jest akcjonariuszem. Przypomnijmy, że na początku czerwca Platforma Obywatelska zorganizowała „Konwój Wstydu”. Swoje wyliczenia przedstawiała wcześniej też Nowoczesna. – Pieniądze i spółki – to jest rozwinięcie skrótu PiS – komentował wówczas Grzegorz Zieliński, lider lubińskich struktur N.

źródło: Regionfan.pl;
fot. Prawo i Sprawiedliwość via Twitter


POWIĄZANE ARTYKUŁY