„Pitbull. Nowe porządki” w Kulturze Dostępnej

248

Tym razem film Patryka Vegi „Pitbull. Nowe porządki” będzie można obejrzeć w Kulturze Dostępnej w lubińskim Heliosie.

Kultura Dostępna to projekt, dzięki któremu szerokie grono odbiorców może zapoznać się z polską sztuką filmową. Jednocześnie zniwelowana została jedna z głównych barier w dostępie do kina, jaką jest wysoka cena biletów. W każdy czwartek o godzinie 18 odbywają się specjalne pokazy polskich filmów, na które bilety kosztują tylko 10 zł.

W najbliższy czwartek, 27 kwietnia, pokazany zostanie „Pitbull. Nowe porządki”. W tym filmie Bogusław Linda, w roli gangstera złamanego przeszłością, powraca na wielki ekran. W produkcji rzuca wyzwanie niepokornemu policjantowi o pseudonimie Majami z mokotowskiej komendy.

Gdy Majami zaczyna rozpracowywać grupę gangsterów, jego droga przecina się z bohaterami dawnego Pitbulla – Gebelsem, Igorem i Barszczykiem. Okazuje się, że sekcja zabójstw z Pałacu Mostowskich rozpracowuję Grupę Mokotowską do tematu „Gangu obcinaczy palców”, odpowiedzialnego za serię porwań i zabójstw. Policjanci z obydwu komend zaczynają rozumieć, że mają do czynienia z najsilniejszą organizacją przestępczą w Polsce i jeśli chcą ją rozbić, muszą ze sobą współpracować.

W 7. edycji cyklu Kultura Dostępna w maju będzie można obejrzeć także: „Po prostu przyjaźń” 11 maja, „Las, 4 rano” 18 maja oraz „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” 25 maja.

Poniżej recenzja filmu „Pitbull. Nowe porządki” Łukasza Maciejewskiego.

„Pitbull. Nowe porządki” to na pewno nie jest kino gangsterskie spod znaku Martina Scorsese czy Briana DePalmy. Nawet Władysław Pasikowski z „Psami” czy z „Krollem” prezentuje się przy „Pitbullu” niczym krawiec haute cuture przy wyszczekanym sprzedawcy hot dogów. Czy to zarzut? Niekoniecznie.

Patryk Vega, twórca pierwszego „Pitbulla”, ale i na przykład „Ciacha”, niczego nie udaje. Nakręcił sprawny, komercyjny film, żerujący na najprostszych, żeby nie powiedzieć prostackich zachowaniach, bohaterów, ale jednocześnie oddający żywy, chociaż pewnie nieco przerysowany obraz rodzimego półświatka. Vega zna temat dobrze. Nakręcił „Służby specjalne”, publikuje również wydawnicze bestsellery na temat mafijnych porachunków, a wieloletnia praca przy projektach z założenia komercyjnych, pozwoliła mu na znakomite wyczucie zapotrzebowania widzów.

„Pitbull. Nowe porządki” okazał się strzałem w dziesiątkę. To był wielki kinowy hit. Wprawdzie entuzjaści kultowej pierwszej części mogą poczuć się nieco rozczarowani, że bohaterowie „Pitbulla” z 2005 roku pojawiają się w o wiele mniejszych rolach, jak Gebels grany przez Andrzeja Grabowskiego, albo wyłącznie w epizodach. Do znanego teamu dołączyły przecież nowe, równie ciekawe twarze. Nie zmieniło się natomiast podejście. Nikt nie udaje „Mimi Vice”. Policjanci są ciągle niedofinansowani, częściowo skorumpowani, nie jest idealnie.

Poza wiodącym prym, przystojnym, ale trochę drętwym komisarzem Majami, granym przez Piotra Stramowskiego (jego znak rozpoznawczy to irokez), najciekawsza aktorsko jest jednak zła strona uosabiana przez gangstera Babcię, w tej roli Bogusław Linda, czy psychopatę Zupę, w błyskotliwej roli Krzysztofa Czeczota.

Dla mnie jednak największą niespodzianką filmu była rola Mai Ostaszewskiej. Wybitna aktorka teatru Warlikowskiego i Lupy, kolejny raz udowadnia, że nie ma ról, których by nie zagrała. Jako gadatliwa dresiara z ambicjami kradnie całe show. W jednej ze scen filmu mówi na przykład: „Tatuaż ma duże znaczenie. Ja na przykład mam komara. – Gdzie? – Na tyłku. – A od czego komar? – Od bzykania …”

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY