Pijany czy chory? Nie odwracajmy wzroku

4057

Przez kilka godzin leżał w pełnym słońcu na jednej z ławek w samym centrum miasta. Mężczyzna na pierwszy rzut oka miał 30, może 40 lat i był pijany do tego stopnia, że nie potrafił stanąć na nogi o własnych siłach. Z takiego właśnie założenia najpewniej wyszła większość mieszkańców przechadzająca się w tym czasie po lubińskim rynku. Na szczęście nie wszyscy… Nie zawsze bowiem osoba na pierwszy rzut oka wyglądająca na pijaną rzeczywiście jest nietrzeźwa. Czasem może być po prostu chora i potrzebować pomocy.

Fot. Czytelnik

Opisywane zdarzenie miało miejsce w czwartek w godzinach popołudniowych. W tej sprawie napisała do nas jedna z mieszkanek, która razem ze swoją siostrą spacerowała w pobliżu. Jak twierdzi, większość przechodzących tamtędy osób nawet nie zainteresowało się losem leżącego mężczyzny.

– Pomyślałam, że może na chwilę się położył, ale gdy się obróciłam, okazało się, że mężczyzna spadł z tej ławki. Podeszłam bliżej, by sprawdzić, czy nie leci mu nigdzie krew. Mężczyzna był pijany do nieprzytomności, a gdy próbowałam go ocucić, nawet nie otworzył oczu. W tym czasie podeszło do mnie małżeństwo z mamą i malutkim dzieckiem, zapytali czy sprawdzałam puls, czy oddycha? Oczywiście, że sprawdziłam, pan zadzwonił pod nr 112 i powiadomił o całej sytuacji. W odpowiedzi usłyszał, że skoro mężczyzna jest pijany, to przyjedzie policja, tylko nie wiadomo, kiedy. Obawialiśmy się, że przy tak wysokiej temperaturze może dostać udaru – relacjonuje kobieta, która do czasu przyjazdu pomocy obserwowała leżącego mężczyznę z sąsiedniej ławki.

– Patrzyłam, czy nic mu się nie dzieje, zakładałam mu czapkę na głowę, by chroniła go przed słońcem i nie mogłam uwierzyć, jaka znieczulica panuje u nas w mieście. Tylu ludzi przeszło koło niego, a tylko pięć osób się nim zainteresowało. Jedna, myśląc, że mężczyzna może cierpieć na cukrzycę, położyła koło niego batonika. Większość uważała, że śpi pijany, albo że to zwykły żul. Ale czy to oznacza, że nie należy mu pomóc? – pyta retorycznie.

Z relacji kobiety wynika, że pomoc wzywana była trzykrotnie. Po raz pierwszy o godz. 13.32, a ostatni o 14.20. Policja pojawiła się na miejscu dopiero o godz. 15.13.

Jak udało nam się dowiedzieć, do pogotowia ratunkowego w Legnicy nie wpłynęło tego dnia żadne zgłoszenie w tej sprawie. – Prawdopodobnie było tak, że operator numeru 112 uznał, że nasza interwencja nie jest w tym wypadku konieczna, dlatego zadysponował na miejsce tylko policję, której funkcjonariusze także są przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy – uważa Tomasz Wyciszkiewicz, miejscowy ratownik medyczny, dodając, że obowiązek udzielania pomocy ciąży na każdym z nas.

Tomasz Wyciszkiewicz

Tomasz Wyciszkiewicz przypomina, jak powinniśmy się zachować w podobnych sytuacjach. – Nie sprawdza się już tętna, tylko sam oddech. By udrożnić drogi oddechowe, odchylamy głowę do tyłu i przez 10 sekund oceniamy (słuchamy, czujemy, patrzymy), czy jest oddech. Następnie, jeśli poszkodowany oddycha, a nie jest pacjentem urazowym, czyli wiemy, że nie został potrącony, spadł z wysokości itp., układamy go w pozycji bocznej bezpiecznej i czekamy na przyjazd pogotowia, jeśli zachodzi taka potrzeba. Gdy zaś oddechu nie ma, natychmiast rozpoczynamy akcję resuscytacyjną, czyli masaż serca. Polega on na 30 uciśnięciach klatki piersiowej i dwóch wdechach. Z wdechów można zrezygnować i poprzestać na samych uciśnięciach – tłumaczy.

Okazuje się, że jest to bardzo ważna czynność, której jednak większość z nas nie wykonuje. Powód? Niewiedza bądź strach przed popełnieniem błędu i ewentualną odpowiedzialnością. – Jeśli ktoś nie oddycha, to trudno mu już zaszkodzić. Zanim przyjedzie karetka może być już za późno, a pamiętajmy, że kluczowe są tu pierwsze cztery minuty – podkreśla ratownik.

Od rzeczniczki lubińskiej policji dowiedzieliśmy się natomiast, jak stróże prawa zwykle postępują w podobnych przypadkach. – Jeżeli osoba jest pijana, to najczęściej w pierwszej kolejności zawozimy ją do komendy, gdzie znajduje się pomieszczenie dla zatrzymanych. Jeżeli nie ma zagrożenia życia czy zdrowia, w domu przebywa też inna osoba, to taki człowiek odwożony jest do domu – informuje aspirant sztabowy Sylwia Serafin, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.

W omawianym przypadku mężczyzna faktycznie okazał się pijany. Czasem zdarza się jednak, że osoba, która wygląda, jakby spożywała wcześniej alkohol, tak naprawdę cierpi na cukrzycę. W obu przypadkach zaobserwować możemy bardzo podobne objawy, takie jak chociażby charakterystyczny zapach z ust. Dlatego też lepiej nie przechodzić obojętnie obok takich osób.


POWIĄZANE ARTYKUŁY