Parkowa biblioteka przyciągnęła tłumy

84

Niektórzy stali w kolejce jeszcze, nim zaczęła się impreza. Czekali, bo chcieli upolować najciekawsze okazy – zainteresowanie dzisiejszą Parkową Biblioteką przerosło oczekiwania organizatorów. – Bardzo jesteśmy zadowoleni. Dopisała nam i frekwencja i pogoda – podkreśla Małgorzata Gojdź z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lubinie.

Do parku Wrocławskiego przyszły dziś tłumy lubinian. – Młodzi ludzie, całe rodziny, mnóstwo dzieci – wylicza Małgorzata Gojdź. – Najważniejsze były dla nas książki, które chcieliśmy przekazać mieszkańcom, ale nie spodziewaliśmy się, że ci, będą już na nie czekać – opowiada.

Pracownicy biblioteki zgromadzili około 20 kartonów różnych pozycji – od książek dla najmłodszych, przez kryminały, powieści i romanse – które podczas Parkowej Biblioteki zamierzali rozdać mieszkańcom. – Podczas wypakowywania tego z auta jedno pudło zupełnie się rozsypało. Nie zdążyliśmy ułożyć tych książek na stole, bo od razu zajęli się nimi mieszkańcy – śmieje się organizatorka.

Atrakcji w parku było dziś wiele, ale najwięcej radości z pewnością mieli najmłodsi. Klauny robiły dla nich balononowe kwiatki i zwierzęta, puszczały bańki mydlane i organizowały zabawy. Z kolei pracownice biblioteki robiły maluchom tatuaże czy opaski na głowę. Starsi mogli z kolei zmierzyć się z planszówkami – to stoisko przygotowali dla nich członkowie Lubińskiego Klubu Fantastyki „Ostatnie Przymierze”.

A gdyby tak nauczyć się malować kamienie? – Czemu nie? – przekonywała dziś plastyk Urszula Urbaniak. Lubinianka malowaniem zajmuje się od młodości, szczególnie skupiając się na malowaniu akwarelą i pisaniu ikon. Kamienie stały się jej pasją od pewnego nadmorskiego urlopu, na który pani Urszula pojechała wraz z mężem. – Szliśmy nadmorską promenadą, a na straganach wszędzie były różniste, wyszlifowane kamyczki. Pomyślałam, że sama powinnam spróbować. Tak się zrodziła moja pasja malowania kamyków – opowiada kobieta.

Dla małych lubinian przygotowała dziś stoisko, gdzie mogły pomalować kamyki plakatówkami lub akwarelami. W domu maluje farbami ceramicznymi. Czasem w ten sposób stworzy wisiorek, innym razem mały obraz. – A ja na swoim namalowałam dziś tęczę – podnosi swój kamyk 5-letnia Ola.

Maluchy z ogromnym zainteresowaniem oglądały też występ w wykonaniu aktorów Teatru „Duet” z Krakowa. Do Lubina przyjechali z Czerwonym Kapturkiem. – To nie pies, to wilk. Czerwony Kapturku, uważaj – krzyczały z widowni przejęte dzieci.

– Cudnie się na to patrzy. Dla nas najważniejsze jest, żeby dzieci i rodzice byli zadowoleni – podsumowuje Małgorzata Gojdź.


POWIĄZANE ARTYKUŁY