Obozy harcerskie pod kontrolą. Czy jest bezpiecznie?

326

MSWiA zarządziło kontrole obozów harcerskich w całej Polsce po tragedii w miejscowości Suszek, gdzie z piątku na sobotę zginęły dwie harcerki. Większość obozów organizowanych przez dolnośląskich harcerzy już się zakończyła. Również lubinianie mają tegoroczne spotkanie w Wygnańczycach za sobą. – Wygnańczyce są na tyle magicznym miejscem, że omijały nas przykre zdarzenia. Zawsze jednak jesteśmy przygotowani na zagrożenia. Mamy opracowany regulamin i systematycznie ćwiczymy ewakuację – mówi Łukasz Nowicki, komendant lubińskiego hufca ZHP.

Ubiegłoroczny obóz w Wygnańczycach/Fot. ZHP Lubin

Silne nawałnice, jakie przetoczyły się w piątek przez Polskę spowodowały w wielu województwach spore szkody. Wiatr łamał drzewa, uszkadzał budynki, a woda zalewała drogi. Jak podaje PAP, 28 osób zostało rannych, a cztery zginęły, w tym dwie harcerki, uczestniczki obozu harcerskiego w miejscowości Suszek, w województwie pomorskim. Dziewczynki zostały przygniecione przez drzewo, które przewróciło się na ich namiot.

Po tej tragedii Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zarządziło kontrole wszystkich obozów harcerskich, na których obecnie przebywają dzieci.

– Zwróciłem się do wojewodów, do komendanta głównego PSP, żeby przeprowadzić kontrole miejsc, w których przebywają dzieci na obozach harcerskich. Chodzi właśnie o miejsca, które mają charakter obozów – nie są zorganizowane w budynkach, tylko pod namiotami – powiedział na konferencji Mariusz Błaszczak, szef resortu spraw wewnętrznych i administracji.

Ubiegłoroczny obóz w Wygnańczycach/Fot. ZHP Lubin

Właśnie pod namiotami oraz w domkach kempingowych mieszkają lubińscy harcerze co roku wyjeżdżający na obóz harcerski do Wygnańczyc. W tym roku – zresztą jak w latach poprzednich – lubinianie odbyli ten obóz w lipcu. Wzięło w nim udział w sumie około 700 osób (300 w pierwszym turnusie, 400 w drugim). I choć, jak mówi nam szef lubińskich harcerzy, do tej pory nigdy podczas obozu nie doszło do tak niebezpiecznych i drastycznych zdarzeń jak w Szuszku, to zarówno zuchy, jak i starsi harcerze są przygotowani i systematycznie ćwiczą to jak powinni się zachować w sytuacji zagrożenia.

– Mamy opracowane regulaminy, ale nie są to tylko regulaminy na papierze. Wszyscy zapoznają się z nimi w praktyce. Każdy obóz ćwiczy różne alarmy, na przykład to jak zachować się w razie pożaru. W takiej sytuacji na gwizdek wszyscy natychmiast stawiają się w wyznaczonym miejscu – mówi komendant lubińskiego hufca ZHP Łukasz Nowicki. – Oprócz miejsca zbiórki, mamy opracowane drogi ewakuacji – dodaje, podkreślając, że takie próbne ewakuacje, ćwiczenia dla harcerzy są również częścią działalności.

Ubiegłoroczny obóz w Wygnańczycach/Fot. ZHP Lubin

Lubińscy harcerze zabezpieczają się przed żywiołami włączając się w system ostrzegania, który prowadzą samorządy. Prowadzący obóz otrzymują SMS-em informacje o zagrożeniach, na przykład silnym wietrze czy zbliżającej się burzy.

– W razie gdybyśmy musieli ewakuować obóz, mamy zabezpieczenie w postaci świetlicy w Wygnańczycach – przyznaje komendant Nowicki, mówiąc, że przed każdymi wakacjami harcerz muszą mieć opinię straży pożarnej, zgodę komendy chorągwi, zgłosić obóz do kuratorium oświaty, powiadomić WOPR czy też podpisać porozumienie z tamtejszą przychodnią i szpitalem.

Do tej pory jednak nieprzyjemne zdarzenia omijały obóz w Wygnańczycach. Jedyna ewakuacja, o jakiej wspomina szef lubińskich harcerzy, to przenosiny w ramach obozu części uczestników z powodu padającego przez dłuższy czas deszczu.

– Obóz harcerski to podsumowanie całorocznej pracy drużyn. To tutaj sprawdzają swoje umiejętności i mogą wykorzystać to, czego nauczyli się przez ostatnie 10 miesięcy, czyli między innymi budują szałasy czy czytają mapy – podsumowuje Nowicki.

Fot. ZHP Lubin

POWIĄZANE ARTYKUŁY