„Nie odbieramy nic Łukaszowi”

20

Trwa niesamowita passa Łukasza Kubota w Australian Open. Polak w parze z Austriakiem Oliverem Marachem nie stracił jeszcze seta w turnieju debla. Wczoraj awansowali do pierwszego w karierze wielkoszlemowego półfinału.

Odnieśli druzgocące zwycięstwo nad rozstawionymi z szóstką Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim (6:2, 6:2). Nasi czołowi debliści osłabieni kontuzją Fyrstenberga po pierwszym secie zastanawiali się nad poddaniem meczu.

– Nie odbieramy nic Łukaszowi, być może nawet w stuprocentowej dyspozycji teraz byśmy z nim przegrali. Ale mecz wyglądałby zupełnie inaczej. To duże rozczarowanie, że nie mogliśmy grać na swoim normalnym poziomie. Byliśmy rozstawieni w pierwszej ósemce, więc ćwierćfinał był dla nas planem minimum, ale oczekiwania mieliśmy większe – mówił Matkowski.

Okazało się, że Fyrstenberg naciągnął mięsień brzucha jeszcze na poprzednim turnieju, w Sydney. Kontuzja wydawała się niegroźna, ale kolejne mecze znacznie ją pogłębiły. (…)

Wczorajszy mecz na dużym korcie numer 2 oglądało około 150 osób. Na tle pustawych trybun wyróżniała się grupka fanatycznych fanów Polaków zdecydowanie energiczniej kibicująca Fyrstenbergowi i Matkowskiemu.

W czwartkowym meczu o finał zmierzą się z trzecią parą światowego rankingu Maheshem Bhupathim i Markiem Knowlesem. Jakie atuty mogą pomóc im w pokonaniu kolejnych przeciwników? – Oni dobrze grają tak zwane australijskie ustawienia. Jeden ustawia się bardzo blisko siatki i wszystkie piłki zbija, grając skróty. Łukasz bardzo dobrze gra woleja, a Oli jest lepszy z głębi kortu, po prostu dobrze się uzupełniają – analizował Fyrstenberg.

Dotychczas w historii ery open tylko trójka Polaków dotarła aż do półfinału wielkoszlemowego turnieju debla. Najwięcej, bo aż sześciokrotnie udało się to Wojciechowi Fibakowi. Dwa z tych półfinałów wygrał, a najlepiej poradził sobie 31 lat temu właśnie w Australian Open – w parze z Australijczykiem Kimem Warwickiem wygrał cały turniej. W 2006 roku swój półfinał na antypodach rozegrali Matkowski i Fyrstenberg. Tym razem przyjechali do Melbourne zdeterminowani, żeby przynajmniej powtórzyć ten sukces…

Więcej w Przeglądzie Sportowym

LL


POWIĄZANE ARTYKUŁY