Najważniejszy uśmiech dziecka

73

289 osób wzięło udział w czwartej edycji Biegu Dinusia. Bawiły się dzieci, a także ich rodzice, którzy podczas biegu spacerówek również mieli okazję wykazania się sportowo. Młodym zawodniczkom i zawodnikom kibicowała rodzina Chudak, dla której przekazano zebrane pieniądze, aby wspomóc finansowo rehabilitację 12-letniego Pawełka.

Na linii startu pojawiło się 289 osób (266 dzieci i 23 opiekunów w bieg spacerówek), natomiast łącznie zapisanych było 316 osób, ale z różnych przyczyn nie wszyscy wzięli udział w Biegu Dinusia.

Wielu uczestników ma we krwi bieganie. Dyscyplina ta jest niemalże ich rodzinną tradycją. – Kiedy biegam mam niesamowitą frajdę. Utrzymuje się kondycję, a ja uwielbiam sport, bo uprawiam także piłkę nożną – podkreśla Tomasz Madej, zwycięzca w kategorii 2008-2009. – Jestem bardzo dumna z synów. Dwóch stanęło na podium. Jeden w starszej, a drugi w młodszej kategorii, a trzeci biegł z tatą w spacerówce. Ja też biegam, więc jest to takie rodzinne u nas – puentuje Anna Madej, mama Tomasza.

Dwa dni imprezy zakończył bieg spacerówek. W tym, swoją kondycję mogli zaprezentować rodzice, którzy prowadzili wózki z pociechami w wieku od 1 do 2 roku życia. Łącznie 23 dorosłych stanęło na linii startu. Najlepszy okazał się Łukasz Dominów z rocznym Tymonem.

Finał imprezy przygotowanej przez STP Wędrowiec przysporzył wielu emocji zarówno uczestnikom jak i widzom. Nagrody najlepszym, czyli okazałe dinozaury i dyplomy, wręczali Henryk Rusewicz autor historycznych publikacji na temat Lubina, a także trener i zawodnik Miedziowych Rugby Lubin Tomasz Nimczyk.

– Świetna zabawa. Prezes Wędrowca poprosił mnie o pomoc w rozdawaniu nagród, a także zaprezentowaniu swojej dyscypliny, jaką jest rugby. Jak widać, co roku jest coraz wyższy poziom i coraz więcej dzieci. To wspaniały festyn biegowy, a zwłaszcza jest wspaniały cel, czyli zbieranie pieniędzy dla chorego chłopca – przyznaje Tomasz Nimczyk.

Impreza odbyła się przy wsparciu rzeczowym i materialnym Regionalnego Centrum Sportowego, starostwa powiatowego, Urzędu Miejskiego w Lubinie, Centrum Edukacji Przyrodniczej w Lubinie, a także Stowarzyszenia Lubin 2006.

– Najbardziej w tej imprezie chodzi o zadowolenie i uśmiech uczestników. My, ze swej strony organizacyjnej mamy jeszcze kilka rzeczy do poprawy, ale są to niewielkie aspekty. Najistotniejsze jest to, że impreza nam się udała. Bieg Dinusia ma sprawiać radość dzieciom. Jeśli zaszczepimy aktywność fizyczną od najmłodszych lat to będzie miało to owoce w przyszłości. Rozłożony na dwa dni sposób przeprowadzania zawodów zdaje egzamin. Jest więcej emocji i więcej się o tym mówi i możemy więcej zebrać do puszek dla chorego dziecka – puentuje Piotr Socha. Przypomnijmy jeszcze, że wszystkie fundusze zebrane przy okazji Biegu Dinusia, zostały przekazane na rehabilitację chorego Pawła Chudaka.

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY