Morawiecki: akcja w Rudnej jak szarża husarii

473

– Odkopywaliśmy maszyny ręcznie – relacjonowali dzisiaj premierowi Mateuszowi Morawieckiemu ratownicy z Jednostki Ratownictwa Górniczo-Hutniczego, podczas spotkania w Sobinie. Szef rządu przyjechał podziękować wszystkim biorącym udział w akcji ratowniczej w kopalni Rudna, porównując ich odwagę do szarży husarii pod Kircholmem. Premier odwiedził później górników leczonych w głogowskim szpitalu.

– Na początek przebieraliśmy urobek ręcznie. Tam, gdzie nie mogą się dostać maszyny, pracują ludzie. Było widać kawałek maszyny i słychać stłumione głosy. W tamtym rejonie działała też łączność SOS. Na podstawie głosu, który słyszeliśmy, lokalizowaliśmy kabinę. Tutaj ważna jest każda minuta – opowiadali dzisiaj górnicy, którzy ratowali swoich kolegów kilkaset metrów pod ziemią.

Wstrząs był bardzo mocny, odczuwany w promieniu wielu wielu kilometrów. – Jako, że nasza jednostka jest blisko i również to odczuliśmy, dosłownie w ciągu minuty nasz wóz bojowy wyjechał do akcji – relacjonowali premierowi.

Do pracy zostało zaangażowanych 30 zastępów, w sumie 150 osób. – Było to jedna z najtrudniejszych logistycznie akcji, w których miałem okazję brać udział. Wszystko trzeba było odpowiednio skoordynować – mówi Sebastian Rakowiecki, dyrektor ds technicznych JRG-H.

Jak opowiadali ratownicy, obszar zniszczeń był duży, a w strefie zagrożenia znajdowało się wiele osób. – Zebraliśmy ze sobą dodatkowego lekarza, cały sprzęt medyczny, jaki mieliśmy tutaj na wyposażeniu jednostki i zjechaliśmy na dół – wspominają. – Przewodnik przodowy pola zaprowadził nas na przodki i zaczęliśmy odkopywać maszyny. Najpierw odkopywaliśmy ręcznie, a dopiero, gdy dowiedzieliśmy się, co potrzeba, dostarczono nam sprzęt – dodają.

W Jednostce Ratownictwa Górniczo-Hutniczego w Polkowicach premier uścisnął dłoń każdemu ratownikowi, wyrażając ogrom uznania dla ich pracy i odwagi.

– To ogromna determinacja, bohaterstwo, profesjonalizm, doświadczenie. Jestem bardzo dumny i szczęśliwy, że Polska ma takie znakomite ratownictwo górnicze. Wobec górników również składam ogromne wyrazu szacunku i podziwu dla pracy i odwagi. To musi być wyjątkowy moment, gdy patrzycie w oczy swojego uratowanego kolegi, słysząc jego słowa „dziękuję”. Po tej wielkiej akcji, dzisiaj wszyscy Polacy dziękują panom za pracę – wszystkim trzydziestu zespołom. Jesteśmy z was dumni – mówił Mateusz Morawiecki.

Dodał również, że po raz kolejny potwierdziło się, że górnictwo i ratownictwo to zawody wysokiego ryzyka, ale też wysokich standardów moralnych i prawdziwego bohaterstwa.

Ze stacji Górniczego Pogotowia Ratowniczego w Sobinie premier pojechał do głogowskiego szpitala, gdzie odwiedził przebywających tam górników.

Górnicy darzą ratowników olbrzymim zaufaniem. – Jeśli zdarzy się wypadek i będę przysypany, najważniejsze, żebym żył. Wiem, że przyjdą po mnie – opowiada jeden z poszkodowanych górników, który czekał na ratunek zasypany od pasa w dół. Nie pamięta, ile to trwało, ale wierzył, że koledzy przyjdą po niego. W górnictwie pracuje od 16 lat i nie wyobraża sobie innej pracy. – Otrząsnę się trochę i wracam na dół – zapewnia 38-letni Marcin Koprowski z Głogowa.

– Byłem już na oddziale – wspomina z kolei 33-letni Mateusz Kupaj, pracujący w kopalni od 10 lat. – Szukałem miejsca, gdzie miałem budować. Byłem na komorze ósmej, jechałem na dziesiątą i poczułem uderzenie w maszynę. Zaczęła się ruszać. Dostałem w głowę, kask mi zdjęło, też straciłem przytomność i czekałem na pomoc – wspomina uratowany górnik.

Ratownicy nie ukrywają, że skala zniszczeń, jakie zastali na dole, była ogromny, a sama ewakuacja poszkodowanych była wielkim wyzwaniem. – Wysokość nieraz sięgała jednego metra. Ratownicy z pracownikami na noszach musieli się przeczołgiwać, a droga była długa i trudna. Do tego ciągłe wstrząsy wtórne, osypywanie się ociosów – opowiada Piotr Cukrowski.

Współpraca: Urszula Romaniuk (Regionfan.pl)

Fot. Katarzyna Skoczylas, Urszula Romaniuk, Kancelaria Premiera Rady Ministrów

Materiał filmowy TV Regionalna.pl:

 

 

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY