Maraton Dookoła Lubina: Nowe rekordy z deszczem w tle

173

Tegoroczny VIII Maraton Pieszo i Rowerem Dookoła Lubina odbył się w bardzo deszczowej aurze. Pomimo intensywnych opadów, niezłomni piechurzy pokonali zaplanowane dystanse bez większych problemów i prawie wszyscy zameldowali się na mecie lodowiska Regionalnego Centrum Sportowego, gdzie na mecie czekał na nich gorący posiłek i zasłużony medal.

29 uczestników na koronnym stukilometrowym dystansie, z czego na trasie z różnych powodów zrezygnowało ośmiu z nich. Na mecie jako pierwszy pojawił się duet Łukasz Kozieł z Siedlec i Przemysław Ziemba z Lubina, którzy pokonali dystans w czasie 13h 31min. Panowie wiedli prym w grupie od samego początku maratonu. – Jest to drugi czas w historii naszego maratonu po zawodnikach z Wrocławia – komentuje Jan Doleziński, wiceprezes STP Wędrowiec i sędzia maratonu. 

Należy wspomnieć o piechurze Jarosławie Kolawie, który wyruszył pieszo na 100 km, a następnego dnia, kiedy pojawił się na mecie o godzinie 10.32, przebrał się i wsiadł na rower wyruszając na dystans 110 km.

Rowerzyści pomimo kilku problemów technicznych, dojechali ma metę. Podczas jazdy mogli liczyć na ewentualną pomoc piechurów i innych kolegów na jednośladzie.

– Szedłem na żywioł, bo był to mój debiut. Trasy nie znałem. Świetne podjazdy i ścieżki, zwłaszcza koło Gorzycy. Są bardzo fajne podjazdy, a jednym z najciekawszych jest Góra Wędrowca ze świetnym zjazdem – Paweł Szewczyk z Lubina, który zdecydował się na rowerowy dystans 50 km.

Nagrodę dla najmłodszego uczestnika otrzymała Iga Kulak (rocznik 2007) z miejscowości Gaiki, która przejechała ze swoim tatą rowerem 75 km. Do dwóch w historii pań, które przeszły dystans 100 km dołączyły kolejne dwie – Anna Lipińska i Paulina Ruta ze Złotoryi. Najstarszym uczestnikiem był zaprawiony w boju piechur, Zbigniew Kościelny (rocznik 1934), który otrzymał pamiątkową tabliczkę z okazji przejścia łącznie 500 kilometrów w maratonie Dookoła Lubina. Taką samą pamiątkę za podobny wyczyn otrzymał Zdzisław Wołocha.

Na każdym z dystansów panowała wspaniała atmosfera i walka o jak najlepszy wynik w większości przypadków schodziła na plan dalszy.

– Jestem zadowolony z naszego startu. Szedłem z żoną Kasią. Decyzja o podjęciu takiej trasy łatwa nie była, bo to pięćdziesiąt kilometrów pieszo, to jednak spory odcinek. Trasa piękna i dopiero na Ustroniu złapał nas dość poważny deszcze. Pomimo tego, doszliśmy na metę cali i zdrowi. Co do samej trasy, to powiem w ten sposób, ludzie myślą, że Lubin to sypialnia i blokowiska. Tak wcale nie jest. Wystarczy wyjść kilkanaście kilometrów poza granice miasta i świat się zmienia. Trasa jest urokliwa, pełna urozmaiconych lasów, czy zabytków. Trzeba się w trasę wczuć i cieszyć się samym wędrowaniem, bo daje to ogromną satysfakcję – przyznaje Andrzej Dubicki, STP Wędrowiec.

Nawet deszczowa aura, którą mieli wędrowcy w tej edycji maratonu Dookoła Lubina, nie zatrzymała wędrowców. – Najczęściej tak jest, że deszczowa pogoda jaką mieliśmy podczas maratonu motywuje do większego wysiłku i bywa tak, że więcej osób kończy dystans, niż przy upalnej aurze. Przykładem może być zeszłoroczny marsz na Śnieżkę, który przy skwarze ukończyło tylko trzydzieści procent śmiałków.

Maraton odbył się dzięki środkom własnym STP Wędrowiec, a także dotacjom i wsparciu rzeczowym z Urzędu Miejskiego, RCS, a także Stowarzyszenia Lubin 2006.

Oficjalne wyniki maratonu: http://wedrowieclubin.pl/wyniki-maratonow.html

Fot. Mariusz Babicz / Andrzej Dubicki

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY