Lubińskie morsy kąpały się w Bałtyku

414

Ponad 3 200 morsów z 55 polskich i zagranicznych klubów wykąpało się w Bałtyku podczas XV Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie. Wśród nich była także około 40-osobowa reprezentacja z Lubina, której spora część także wskoczyła do lodowatej wody.

Trwający od piątku do niedzieli Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie to największa tego typu impreza organizowana nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Podczas tegorocznej, 15. edycji, najstarszy mors miał 83 lata, a kilkoro najmłodszych – niespełna dwa!

Mimo że temperatura wody wynosiła zaledwie dwa stopnie Celsjusza, a powietrza jeszcze mniej, to atmosfera była gorąca. Oczywiście, jak co roku, nie brakowało wielu śmiałków, którzy wzięli udział w finałowej, niedzielnej kąpieli w Bałtyku. Zanim jednak do tego doszło, ulicami miasta przeszły tysiące morsów przebranych za misie, pingwiny, wikingów czy tancerki samby.

Dzień wcześniej odbył się Wielki Bal Morsów na prawie 1 500 osób. Zabawę poprowadził znany prezenter radiowy i telewizyjny Zygmunt Chajzer. Muzykę natomiast puszczał Marek Sierocki.

– Jestem oczarowana niesamowitą atmosferą tego zlotu. Za rok na pewno też tu przyjedziemy, ale już całą rodziną – mówi Katarzyna Gruchała, jedna z lubińskich morsów, których do Mielna w tym roku przyjechała rekordowa liczba – około czterdziestu osób. Nie wszyscy odważyli się wskoczyć do lodowatego morza, to jednak nie przeszkodziło im w dobrej zabawie.

Morsy z Lubina co niedzielę w samo południe spotykają się na wspólnych kąpielach w Szczytnikach nad Kaczawą. Obecnie ich grupa liczy ok. 50 osób. Najmłodszy członek klubu ma trzy, a najstarszy powyżej 50 lat. W swoje szeregi zapraszają wszystkich. – Można tu bardzo sympatycznie spędzić czas. Na koniec naszych spotkań robimy zazwyczaj wspólne ognisko – dodaje pani Katarzyna, która póki co nie zdecydowała się jeszcze wejść zimą do wody.

Sam pobyt w wodzie jest krótki. Zwykle trwa bowiem od czterech do pięciu minut, podczas których nie zamacza się głowy ani rąk. – Zazwyczaj wchodzimy do wody po kilka razy, a w przerwach biegamy i nacieramy się śniegiem. Nasz rekordzista wytrzymał 20 minut w wodzie, której temperatura miała jeden stopień Celsjusza, a powietrza siedem na minusie. Zawsze bierzemy ze sobą termometr – tłumaczy Robert Sołoguba, szef lubińskich morsów. Przed skorzystaniem z takich kąpieli należy wcześniej dobrze się rozgrzać, najpierw w ubraniach, a później bez nich. Oczywiście pomocą i fachowymi poradami służą bardziej doświadczeni członkowie grupy.

Warto przy tej okazji również dodać, że korzyści płynących z bycia morsem jest mnóstwo. Najważniejsze to zwiększenie odporności organizmu na choroby zimowe, poprawa wydolności układu sercowo-naczyniowego oraz lepsze ukrwienie skóry.

Fot. Morsy Lubin


POWIĄZANE ARTYKUŁY