Kłopot(ów) wójta Kielana

867

Widok z lotu ptaka odkrywa szokującą prawdę: na obszarze nielegalnego składowiska w podlubińskim Kłopotowie leżą gigantyczne hałdy odpadów. Co kryje się na dnie tych gór śmieci, wiedzą tylko ci, którzy je tu przyjęli. Co na to Tadeusz Kielan, wójt gminy wiejskiej Lubin, na terenie której znajduje się ta ekologiczna bomba?

Historia składowiska w Kłopotowie jest krótka, ale spektakularna. Spółka R-Power Polska dostała zezwolenie na zbieranie tu odpadów w grudniu 2014 r. Trzy miesiące później wybuchł już pierwszy pożar. Kolejny, którego gaszenie trwało tydzień – w lipcu 2015 r. Latem 2016 i 2017 r. strażacy ponownie gasili płonące odpady.

W tym roku, mimo upalnego lata, pożaru nie było. Zapaliły się za to śmieci – również gromadzone nielegalnie – w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Jakubowie, koło Głogowa. Ten pożar jednak był już częścią zjawiska, które internauci określili jako „100 pożarów na 100-lecie niepodległości”. Właściciel obiektu w Jakubowie miał też składowisko w Głogowie, gdzie również cofnięto mu zezwolenie. Władze Głogowa szybko uzyskały pomoc miejscowej prokuratury. Przedsiębiorca trafił do aresztu, składowisko zostało zabezpieczone, objęte całodobowym monitoringiem policji, a kilka tygodni po pożarze zapadła decyzja, że miasto na własny koszt pozbędzie się śmieci. Pochłonie to z miejskiej kasy kilka milionów złotych.

Pożar w Jakubowie (fot. TV Regionalna.pl)

Dlaczego w Głogowie sprawy potoczyły się tak szybko, a w Kłopotowie mieszkańcy żyją w pobliżu niebezpiecznego miejsca już kilka lat?

Przedstawiciele gminy wiejskiej Lubin tłumaczą to skomplikowaną sytuacją prawną składowiska i olbrzymimi kosztami likwidacji tego obiektu. Lokalne władze cały czas próbują przenieść ciężar utylizacji odpadów na ich właścicieli. A tych trudno policzyć, ponieważ ciężarówki z odpadami próbowały wjeżdżać do Kłopotowa jeszcze wiele miesięcy po tym, jak Starostwo Powiatowe w Lubinie cofnęło R-Power Polska zezwolenie (stało się to w styczniu 2016 r.). W dużym uproszczeniu usunięciem tego, co znajduje się dziś w Kłopotowie powinna zająć się sama R-Power i firmy, które wysyłały śmieci do podlubińskiej wioski – także zagraniczne. Jeśli tego nie zrobią, likwidacją musi zająć się gmina i powiat.

Opracowana na zlecenie powiatu lubińskiego ekspertyza mówi, że na terenie Kłopotowa znajduje się 11 hałd o łącznej objętości ponad 50 tys. metrów sześciennych. Udało się zbadać tylko część z nich, stąd wiadomo, że trafiły tu m.in. opakowania z tworzyw sztucznych po chemikaliach i żywności, złom, odpady z hutnictwa. Są też pojemniki z niezidentyfikowanymi płynami. Składowisko jest tak wielkie, że mieszkańcy Lubina i okolic mylą je z miejskim składowiskiem MUNDO, działającym w pełni legalnie i zgodnie z normami środowiskowymi, co potwierdziła m.in. ostatnia kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i sanepidu.

Usunięcie tego będzie kosztować nawet 7,6 mln zł netto lub więcej, jeśli okaże się, że na dnie gór śmieci czai się coś, co wymagać będzie szczególnej ostrożności.

Szacujemy, że 70 procent tego, co dzisiaj znajduje się na tym składowisku, przyjechało do Kłopotowa po tym, jak cofnęliśmy zezwolenie i po tym, jak Prokuratura Rejonowa w Lubinie nie podjęła na nasz wniosek w sierpniu 2016 roku działań zabezpieczających składowisko przed dalszym przywożeniem tu odpadów – mówi Ewelina Ligęza, kierownik referatu ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Lubinie.

Starostwo przekazało ekspertyzę do Urzędu Gminy w Lubinie i od kilku miesięcy czeka na decyzję wójta Tadeusza Kielana, czy gmina wiejska zlikwiduje składowisko. Rzecz w tym, że w tej sytuacji gmina odpowiadać będzie właśnie za te 70 proc. odpadów, które przyjechały po cofnięciu R-Power zezwolenia. Nic dziwnego, że wójtowi nie spieszy się do chwili, w której będzie musiał taką decyzję wydać.

Tadeusz Kielan, wójt gminy Lubin

Gmina nie może wydatkować środków na usunięcie nielegalnego składowiska przed zakończeniem prowadzonego postępowania administracyjnego, które ma określić, kto ma usunąć odpady. Jeżeli zostanie wydana decyzja nakazująca usuniecie odpadów, to podmiot, na który zostanie ona wydana, zobowiązany będzie do usunięcia zgromadzonych w Kłopotowie odpadów. Dopiero gdy podmiot ten ich nie usunie w określonym terminie, nie będą skuteczne grzywny w celu przymuszenia wykonania tego obowiązku, gmina będzie musiała usunąć te odpady w trybie wykonania zastępczego – tłumaczy Maja Grohman, rzecznik prasowy wójta gminy Lubin.

Wyjaśnienia rzeczniczki są o tyle zaskakujące, że to gmina wiejska prowadzi wspomniane postępowanie administracyjne. R-Power Polska już skutecznie uchyla się od usuwania odpadów. Nie sposób od niej wyegzekwować grzywien. Wniosek jest zatem taki, że to już wójt decyduje, kiedy zrobi porządek z nielegalnym składowiskiem. Paradoksalnie wójt Kielan czeka na decyzję… wójta Kielana. Wszystko wskazuje jednak na to, że mieszkańcom Kłopotowa w kłopotliwym sąsiedztwie przyjdzie spędzić jeszcze niejedno upalne lato.

Do sprawy powrócimy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY