Karatecy przegrywają z wandalami

33

Rynek 16. Jest brudno, młodzież przychodzi na murek „na dymka” i piwo. Wieczorami gromadzą się tu mieszkańcy, często nietrzeźwi. Nie ma ławek, nie ma koszy na śmieci. Nie wiadomo, gdzie kończy się chodnik, gdzie zaczyna trawnik. W głębi podwórka wejście do klubu Karate Kyokushin. Schody prowadzą w dół, a za drzwiami pięknie urządzona sala do ćwiczeń, siłownia, sauna.

 img_3271

– Wynajęliśmy ten budynek od Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy w 2010 roku. Był w fatalnym stanie, przeciekał, tynk sypał się na głowę. Włożyliśmy mnóstwo pracy i pieniędzy w remont. Od 2011 roku prowadzimy regularne zajęcia karate. Teraz zastanawiamy się, czy nie będziemy musieli się stąd wynieść – mówi Ryszard Semik, prezes Lubińskiego Klubu Karate Kyokushin.

Budynkami zarządza Centrum Zarządzania Nieruchomościami, ale przestrzeń międzyblokowa należy do miasta. Mieszkańcy od lat czekają na remont chodników, wydzielenie parkingu, remont placu zabaw, którego elementy stwarzają zagrożenie, na ustawienie choćby kilku ławek. Usunięty powinien również zostać stary śmietnik. – Chcieliśmy także przebudowy istniejącego klinkierowego śmietnika, bo chociaż nowy, służy głównie za noclegownię bezdomnych. Wysłaliśmy w tej sprawie pisma do Urzędu Miejskiego – mówią pracownicy lubińskiego oddziału CZN.

– Urząd już zlecił sporządzenie projektu rewitalizacji. Do końca września powinniśmy dostać koncepcję i wizualizację, jeśli ją zaakceptujemy, rozpoczną się prace projektowe – mówi Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina. – Jednak to, kiedy przystąpimy do realizacji tych inwestycji, zależy od dostępności środków finansowych – dodaje.

Procedury trwają, a karatecy mają problem z chuliganami.

– Poprosiliśmy miasto o ekran oddzielający podwórze od klubu i oświetlenie wejścia. Miasto postawiło lampę, za co jesteśmy wdzięczni, jednak problem pozostał. Klub nie jest ogrodzony, właściciel – firma WPEC umywa ręce. Zniszczenia, urwane rynny, śmieci, resztki jedzenia wysypywane gołębiom, stare materace, potłuczone butelki, a nawet ludzkie odchody na schodach do klubu – z tym wszystkim musimy się na co dzień mierzyć. Ostatnio nietrzeźwy młody człowiek wszedł do klubu w godzinach treningów, był agresywny, zaczepiał dzieci. Wezwaliśmy policję, chuligan dostał mandat i tyle. Obawiamy się, że sytuacja będzie się powtarzać – wymienia Semik.

– Wiemy o problemie, zareagowaliśmy na to, jak i na poprzednie zgłoszenia i zwiększyliśmy patrole w okolicy – mówi rzecznik lubińskiej policji, asp. sztab. Jan Pociecha.

– Powoli tracimy nadzieję. Nie możemy sprzątać po wszystkich i pilnować porządku na całym podwórzu. – żali się Ryszard Semik. – Obawiamy się o bezpieczeństwo. Ćwiczy u nas 80 osób, głównie dzieci. Prowadzimy cztery grupy, zajęcia odbywają się codziennie. Trzech instruktorów prowadzi treningi praktycznie za darmo, składki członkowskie pozwalają na bieżące utrzymanie klubu, księgowość, sprzątanie. Kupujemy też sprzęt, kaski, ochraniacze, bo nie wszystkie dzieci na nie stać, a chcemy, żeby wszyscy ćwiczyli bezpiecznie. Nasi zawodnicy jeżdżą na konkursy, zdobywają trofea, ale to nie jest najważniejsze. Karate to piękny sport, ćwiczy kondycję, charakter, hart ducha, pozwala poznać nowych ludzi, wyjść z nałogów. Karate jest dla wszystkich. Szkoda by było, gdybyśmy musieli oddać pole chuliganom – dodaje.

Zwróciliśmy się też w tej sprawie do WPEC-u. Czekamy na odpowiedź.


POWIĄZANE ARTYKUŁY