Gorąca sesja rady miejskiej. Powodem projekt włączenia części gminy do miasta

77

Jednego, czego na dzisiejszej sesji lubińskiej rady miejskiej nie brakowało, to emocje. Wszystko z powodu dwóch uchwał, które miałyby rozpocząć proces zmierzający do zmiany granic Lubina i poszerzenia go o siedem miejscowości należących obecnie do sąsiedniej gminy wiejskiej. – My nie chcemy! – krzyczeli sołtysi, gminni radni, strażacy z OSP i inni mieszkańcy, którzy przyszli dziś do ratusza.

Lubińscy radni mieli zdecydować, czy – jak to określono w uchwale – „wyrażają wolę przystąpienia do procedury zmiany granic Lubina”, co miałoby polegać na włączeniu do miasta miejscowości: Chróstnik, Krzeczyn Wielki, Miroszowice, Obora, Osiek, Szklary Górne i Kłopotów. Ponadto w planach było też podjęcie uchwały w sprawie przeprowadzenia konsultacji wśród mieszkańców, czyli zapytania ich, co sądzą o tym pomyśle.

– Procedura zmiany granic gminy jest opisana w odpowiednich przepisach i ta dzisiejsza uchwała nie stwierdza, że zmiana granic następuje. Jest to początek ewentualnych zmian – tłumaczył zgromadzonym na sali obrad Andrzej Pudełko z Urzędu Miejskiego w Lubinie. – Na podstawie tej uchwały intencyjnej rady miejskiej zostaną przeprowadzone konsultacje, zarówno w gminie miejskiej Lubin, jak i następnie w gminie Lubin. Dopiero wyniki konsultacji dadzą obraz i ewentualny wniosek do ministra spraw wewnętrznych za pośrednictwem wojewody odnośnie zmiany granic. Tą uchwała nie decydujemy, czy przyłączamy wskazane sołectwa, czy nie – zapewniał Pudełko.

Andrzej Pudełko z Urzędu Miejskiego w Lubinie

Jednak emocje wzięły górę i dziś więcej na sali było pokrzykiwań, wyrażanych w gorących słowach nerwów, niż merytorycznej dyskusji. Napięcia nie zniwelowało nawet Betlejemskie Światło Pokoju, które na początku spotkania – jak co roku przed Bożym Narodzeniem – przekazali lubińscy harcerze.

– My nie chcemy! – skandowali sołtysi i mieszkańcy gminy wiejskiej Lubin, którzy przyszli na sesję.

– Chcecie bardzo, to przyjeżdżajcie, taczki mamy – wołał do radnych miejskich jeden ze strażaków z gminnego OSP, podczas gdy ktoś inny porównał zmianę granic Lubina do zajęcia Krymu przez Rosję.

– Czy my jesteśmy debilami i nie wiemy, że pan Raczyński ułożył się z PiS-em w sejmiku? – pytał retorycznie mężczyzna stojący gdzieś wśród zgromadzonych, odnosząc się do tego, że ostatecznie i tak decyzja w sprawie włączenia siedmiu miejscowości gminy do Lubina należeć będzie do rady ministrów – tak mówi Ustawa o samorządzie gminnym.

– Gminne 60 mln zł, które rocznie trafi do miasta po przyłączeniu siedmiu sołectw, nawet doraźnie nie poprawi miejskich finansów, a doprowadzi do nieodwracalnych zmian w gminie Lubin, zaś ostatecznie do jej całkowitej likwidacji, bo utraci ona zdolność wykonywania zadań publicznych. Gmina Lubin to 31 sołectw. By mogła nadal się rozwijać, musi zachować swoją integralność i tego jestem pewien, nie tylko ja, ale wszyscy mieszkańcy – stwierdził wójt gminy Lubin Tadeusz Kielan, który również przyszedł na dzisiejszą sesję w ratuszu. – Nie godzimy się na podział naszej gminy. Nie straszymy, ale informujemy, że skorzystamy ze wszystkich możliwych środków, by gmina zachowała swoje dotychczasowe status quo. Apeluję więc do państwa o odrzucenie tej uchwały – zwrócił się do radnych, podkreślając, że on już zna opinię mieszkańców i nie są potrzebne żadne konsultacje – nie chcą oni bowiem włączenia do miasta.

Tadeusz Kielan, wójt gminy Lubin

Andrzej Pudełko z lubińskiego magistratu zapewniał, że projekt uchwały powstał właśnie na podstawie sygnałów od mieszkańców, a konsultacje pozwolą poznać głosy wszystkich.

– To czy w dalszej kolejności będzie składany wniosek o zmianę granic, będzie badane właśnie na podstawie ich wyników – mówił Pudełko.

Emocje jednak rosły i w końcu przewodnicząca rady zdecydowała się przerwać obrady, by je nieco ostudzić.

Nawet przekazane na początku sesji przez harcerzy światełko betlejemskie nie uspokoiło emocji

– Było bardzo burzliwie. W zasadzie uważam, że dyktaturę narzucił wójt i urzędnicy, bo boją się o swoje posady. Można się przecież porozumieć. Chcieliśmy, by w konsultacjach wypowiedzieli się na ten temat mieszkańcy, a tu dziś przyszła garstka krzykaczy. Musiałam przerwać sesję. Chcemy spokojnie rozmawiać, nie trzeba się przekrzykiwać – stwierdziła przewodnicząca Bogusława Potocka. – Trzeba się rozwijać, iść do przodu. Myślimy o mieszkańcach. Szanujemy też mieszkańców gminy, wielu z nich to przecież lubinianie, którzy się przeprowadzili. A Osiek czy Obora to w zasadzie dzielnice Lubina. Chcemy, by mieszkańcy nie musieli już przemeldowywać dzieci, by chodziły one do miejskiego przedszkola czy szkoły. Chcemy to wszystko uporządkować, by swobodnie korzystali z miejskich udogodnień – dodała.

Sesja wznowiona zostanie jutro o godzinie 10.

Wcześniej o sprawie włączenia siedmiu miejscowości do Lubina pisaliśmy TUTAJ.


POWIĄZANE ARTYKUŁY