Gmina nie chce dopłacać za naukę swoich dzieci

22

Po raz kolejny okazało się, że miasto musi dopłacać do nauki gminnych dzieci w szkołach w Lubinie. Miasto domaga się zwrotu środków, ale gmina oddawać nie zamierza. Przynajmniej na razie.

Dokładnie chodzi o dwie szkoły na terenie Lubina – Gimnazjum Salezjańskie oraz Zespół Szkół Społecznych przy ulicy Pawiej. – W 2017 roku w tych szkołach uczyło się 133 uczniów, będących mieszkańcami gminy Lubin – informuje Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina.

Tylko za okres od stycznia do kwietnia miasto przekazało tym szkołom ponad 398 tys. zł na utrzymanie uczniów, tytułem zwrotu otrzymując tylko 249 tys. zł tytułem subwencji oświatowej.

– Powstała różnica w wysokości prawie 149 tys. zł, dlatego zwróciliśmy się do wójta Tadeusza Kielana o zawarcie stosownego porozumienia i uregulowanie należności. Wszystkie pozostałe kwestie oświatowe, związane z nauką dzieci gminnych w miejskich szkołach, są już uregulowane zawartymi porozumieniami, dlatego uważamy, że także tę sferę należy w końcu uporządkować – wyjaśnia Jacek Mamiński.

W odpowiedzi przyszło pismo, że… gmina nie ma na ten cel pieniędzy. – Nie mamy obowiązku partycypowania w kosztach nauki dzieci w takich szkołach, tzn. placówkach niepublicznych – tłumaczy Maja Grohman, rzecznik wójta Tadeusza Kielana, jednocześnie zapewniając, że nie oznacza to, że gmina nie chce płacić za naukę swoich dzieci. – Po prostu wszystkie środki na ten rok mamy już zagospodarowane. Przeznaczyliśmy je na inwestycje, w tym wiele inwestycji drogowych, 4,1 mln zł kosztował nas zakup budynku pod nową siedzibę gimnazjum gminnego, 300 tys. zł przeznaczyliśmy na jego remont i adaptację – wylicza rzecznik gminy.

Gmina uważa, że do tematu można wrócić, ale w przyszłym roku. Co na to miasto? – To kolejny przykład, pokazujący konieczność połączenia gmin. To sztuczny podział na dwa samorządy generuje biurokrację – podsumowuje na koniec Jacek Mamiński.


POWIĄZANE ARTYKUŁY