Fala zielonych rowerzystów przejechała przez Lubin

77

Po sześciu miesiącach ciepła, dziś można było poczuć pierwsze oznaki jesieni. Nie było to jednak przeszkodą dla ponad tysiąca lubinian, którzy wzięli udział w Zwykłym Niezwykłym Przejeździe Rowerowym z okazji Dnia bez Samochodu. – Fajnie, ale trochę wieje – śmieje się grupka młodych dziewcząt.

To nie był zwykły przejazd rowerowy. Po pierwsze – w tym roku rajd organizowany został już po raz 18., więc obchodzi pełnoletność. Po wtóre – zmieniono i skrócono trasę z uwagi na małych lubinian, których młode nóżki nie radziły sobie na podjazdach. Dodatkowo – start i meta rajdu znajdowały się w rynku, a nie jak poprzednio – pod halą RCS czy na placu przy ulicy Konstytucji 3 Maja.

Są tacy, którzy biorą udział w tej imprezie od początku, są i tacy, którzy w tym roku przyłączyli się do przejazdu pierwszy raz. Wiek tutaj nie jest ważny, liczą się chęci, dobry humor, a czasem i pomysł na siebie.

Miały go z pewnością Ola i Zuzia, obok których nie sposób było przejść obojętnie. Dziewczyny wystartowały bowiem… przebrane na jednorożce. Tęczowy ogon na szczęście nie wplątał się w łańcuch, a bajkowa grzywa pewnie trochę pomogła, bo dziewczynki prędko dojechały na metę. – Brałyśmy udział w rajdzie po raz pierwszy. Nasze pluszowe przebrania na pewno nam pomogły – dodały prędkości i chroniły przed zimnem – śmieją się dziewczynki.

Spod lubińskiego rynku wystartował tłum uczestników. – Mieliśmy 900 koszulek, które rozeszły się w mig – mówią organizatorzy. Wśród miłośników roweru można było wypatrzeć seniorów, kilkuletnie szkraby, ale i urzędników czy działaczy miejskich.

– Jak okiem sięgnąć – mnóstwo lubinian, co naprawdę mnie cieszy. Bardzo lubię tę dyscyplinę sportową i chętnie jeżdżę rowerem. Jak widać, Lubin czuje sport – impreza z roku na rok się rozrasta – mówił prezydent Robert Raczyński, który tak jak 1200 pozostałych lubinian, wystartował dzisiaj w rajdzie.

– Uważam, że wszyscy powinni jeździć na rowerach, tak jak w Holandii. Do pracy, zamiast samochodem, można przecież dotrzeć właśnie w taki sposób – wtórował prezydentowi Marian Węgrzynowski z rady miejskiej, zagorzały wielbiciel tej rowerowej imprezy. Jak zapewnia – angażuje się co roku, a w jego koszulkowej kolekcji nie brakuje żadnego koloru.

Najmłodsi, którzy jeszcze dobrze nie umieją chodzić, także brali udział w rajdzie. Wieźli ich rodzice w specjalnych fotelikach, albo przyczepkach. Co ważne, większość rowerzystów miała także na sobie kaski.

– Z takich przejawów odpowiedzialności należy się cieszyć. Bezpieczeństwo przede wszystkim – mówi Marcin Białkowski, kandydat na wójta gminy wiejskiej Lubin, który podkreśla, że zawsze jeździ w kasku. – W Lubinie od lat jest darmowa komunikacja miejska, świętujemy więc Dzień bez Samochodu we własny sposób, i to po raz osiemnasty – dodaje.

Przejazd rowerowy to nie jedyne atrakcje, jakie na dzisiaj przygotowano. Imprezę urozmaicił występ orkiestry dętej z Mykanowa, która grała utwory marszowe i popularne hity. Razem z nią wystąpiły urodziwe mażoretki. Na koniec imprezy odbyła się loteria. Do wygrania były: puzzle, zapięcia do rowerów, saszetki, piłki, kaski i trzy nagrody główne – rowery ufundowane przez prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego, starostę powiatu lubińskiego Adama Myrdę i prezes PKS-u Kazimierz Ziółkowski.

Fot. KS/KD/Rafał Grzyb


POWIĄZANE ARTYKUŁY