Dał się złapać dwa razy w ciągu jednej nocy

40

Tylko w ciągu jednej nocy policjanci lubińskiej drogówki zatrzymali trzech mężczyzn, którzy wsiedli za kółko po spożyciu. Jeden z nich, 28-latek będący pod wpływem narkotyków, wpadł tej nocy aż dwukrotnie.

Mimo licznych apeli mundurowych i surowych konsekwencji dla łamiących prawo, tylko w ciągu jednej nocy na drogach naszego miasta zatrzymano trzech nieodpowiedzialnych kierowców. Zdecydowali się oni wsiąść za kółko pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jeden z nich wpadł w ręce policjantów aż dwa razy w ciągu kilku godzin.

28-letni mieszkaniec Lubina zachowywał się podejrzanie podczas kontroli. Kierowca skody od razu przyznał się, że w tym dniu zażywał środki odurzające. Policjanci potwierdzili to badaniem. Kolejny raz ten sam mężczyzna został zatrzymany po kilku godzinach, przez inny patrol prewencji. 28-latek tłumaczył, że chciał tylko… przeparkować auto.

Drugi nieodpowiedzialny kierowca został zatrzymany przez legnickich funkcjonariuszy na ul. Ścinawskiej w Lubinie. I tym razem kierowcę zdradziło nerwowe zachowanie. – Podczas kontroli tłumaczył, że nie posiada prawa jazdy, dlatego „dziwnie” się zachowuje. Policjanci podejrzewając, że mężczyzna może być pod wpływem środków odurzających, potwierdzili swoje przypuszczenia badając 30-latka pod tym kątem. Wynik był pozytywny – tłumaczy aspirant sztabowy Sylwia Serafin, rzecznik prasowy lubińskiej komendy.

Ostatnim zatrzymanym tej nocy był 50-letni mieszkaniec Polkowic, który spowodował kolizję na ul. Skłodowskiej. Przy policjantach wydmuchał trzy promile alkoholu.

– Za kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości grozi kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Dodatkowo sąd obligatoryjnie orzeka zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów, albo pojazdów określonego rodzaju na okres nie krótszy niż trzy lata oraz orzeka świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości co najmniej 5 tys. złotych. Świadczenie pieniężne może być orzeczone przez sąd nawet do kwoty 60 tys. złotych – przypomina Sylwia Serafin.


POWIĄZANE ARTYKUŁY