Dwa razy cofnięta spod sali operacyjnej

189

Mówi, że dla niej był to ogromny stres i za nic w świecie nie chciałaby go powtórzyć. Lubinianka Izabela Idkowiak dwa razy została cofnięta spod sali operacyjnej. Zaplanowany i oczekiwany zabieg w rezultacie w ogóle się nie odbył. – Na koniec lekarz powiedział mi, że mam się spakować i iść do domu, bo operacji nie będzie. Nie chciał ze mną rozmawiać – mówi pani Izabela, która tę operację będzie musiała w końcu przejść, ale teraz obawia się jej jeszcze bardziej.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne

Lubinianka przyszła do naszej redakcji, aby po prostu opowiedzieć swoją historię i może trochę po to, aby przestrzec mieszkańców. Tej wizyty w szpitalu nie będzie bowiem dobrze wspominać.

– Na zabieg czekałam około trzech miesięcy. Dolegliwości bólowe mam jednak dłużej, bo od sześciu miesięcy – mówi pani Izabela, która miała mieć usunięty woreczek żółciowy.

Kobieta została przyjęta na oddział chirurgii ogólnej rankiem dzień przed planowanym zabiegiem. Następnego dnia rano dostała leki i zastrzyk, przygotowujące ją do operacji.

– Zostałam przewieziona na salę operacyjną. Tam dowiedziałam się, że muszę chwilę poczekać, bo nie ma lekarza. Trafiłam z powrotem na swoją salę i czekałam – opowiada lubinianka. – Po dłuższym oczekiwaniu zostałam zawieziona drugi raz na salę operacyjną, z nadzieją, że to już. Niestety znowu zostałam cofnięta na salę i kazano mi czekać – wspomina, dodając, że przez zabiegiem bardzo się denerwowała, a przesuwanie terminu ten stres znacznie zwielokrotniło.

– Czekałam, nikt nie przychodził. Nie mogłam już znieść leżenia na tym niewygodnym łóżku, którym wieziono mnie na operację i bólu kręgosłupa. Nikt mnie nie informował, kiedy pójdę na zabieg – mówi kobieta.

Po jakimś czasie pojawił się lekarz i pani Izabela dowiedziała się, że zabiegu nie będzie, może się spakować i iść do domu. – Doznałam szoku, jak można wypisać pacjenta gotowego do zabiegu i po wszystkich przyjętych zastrzykach oraz tabletkach wysłać do domu – mówi. – Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Choruję na nadciśnienie i od razu ciśnienie mi podskoczyło – dodaje.

Izabela Idkowiak
Izabela Idkowiak

Pani Izabela trafiła na niefortunny splot wydarzeń. Jak się dowiedzieliśmy w Regionalnym Centrum Zdrowia, gdzie miał się odbyć zabieg – najpierw nagle zachorował anestezjolog, zaś za drugim razem pojawił się pacjent, u którego natychmiastowa operacja była niezbędna, aby uratować mu życie.

– Z tego powodu nie można było wykonać u chorej planowego zabiegu – mówi Ewa Pogodzińska, rzeczniczka lubińskiego RCZ. – Według wyjaśnień lekarzy, po powrocie na oddział chora była kilkukrotnie informowana o przyczynach zaistniałej sytuacji i planowanym wypisie do domu. Pacjentka została poproszona o przybycie do szpitala następnego dnia w celu ustalenia kolejnego, nieodległego terminu zabiegu. Dyrekcja szpitala RCZ wysłała pacjentce przeprosiny wraz z wyjaśnieniem oraz prośbą o skontaktowanie się w celu ustalenia terminu zabiegu – dodaje Pogodzińska.

Pani Izabela mówi jednak, że tej informacji ze strony lekarzy jej zabrakło. – Czuję się oszukana. Bezpodstawnie podano mi leki i zastrzyki przygotowując do zabiegu. Nie chciano ze mną rozmawiać – mówi.

– W sytuacji wystąpienia okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili ustalania terminu udzielenia świadczenia, a które uniemożliwiają zachowanie terminu wynikającego z listy oczekujących, podmiot leczniczy ma obowiązek poinformować pacjentkę w każdy dostępny sposób o zmianie terminu wynikającego ze zmiany kolejności udzielenia świadczenia i jej przyczynie – podkreśla rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska. – Każdy pacjent ma również prawo wyboru szpitala oraz poradni specjalistycznej spośród wszystkich tego rodzaju placówek, które zawarły umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej z Narodowym Funduszem Zdrowia (wynika to z art. 30 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych). Oznacza to, że na podstawie skierowania, pacjent może leczyć się w dowolnie wybranym szpitalu lub poradni specjalistycznej – dodaje.

Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie
Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie

Pani Izabela napisała skargę do władz szpitala, ale jak mówi – z racji tego co przeszła – chyba nie chciałaby być operowana w tym szpitalu.

– Pacjentka w pierwszej kolejności powinna zwrócić się do dyrektora podmiotu leczniczego z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Dyrektor odpowiada za prawidłową organizację działania zarządzanego przez siebie podmiotu, jest zobowiązany do wyjaśnienia sprawy i ewentualnego podjęcia środków naprawczych. Najlepiej jeśli pacjentka złoży wniosek w formie pisemnej, ponieważ dyrektor również będzie zobowiązany udzielić odpowiedzi na piśmie – podpowiada rzecznik praw pacjenta.

Jeśli mamy zaś zastrzeżenia do zachowania lekarza i poczuliśmy się urażeni jego zachowaniem, możemy złożyć skargę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy przy Okręgowej Izbie Lekarskiej lub skierować sprawę z powództwa cywilnego do sądu.

– Zgodnie z art. 12 ust.1 Kodeksu Etyki Lekarskiej, lekarz powinien życzliwie i kulturalnie traktować pacjentów, szanując ich godność osobistą – przypomina Krystyna Barbara Kozłowska.

Następnie pacjent, jeśli chce sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia jego praw, może złożyć do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego. Nie trzeba za to nic płacić.

– Jeśli prowadzone przeze mnie postępowanie zakończy się stwierdzeniem naruszenia prawa, mogę wystąpić do świadczeniodawcy o wyciągnięcie konsekwencji służbowych w stosunku do pracownika winnego zaniedbania lub do organu założycielskiego o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do zarządzającego placówką. Zarówno wzór wniosku, jak i wszystkie dane kontaktowe do biura znajdują się na stronie internetowej w zakładce „Kontakt” – dodaje rzecznik praw pacjenta.


POWIĄZANE ARTYKUŁY