Dostępne kino polskie. Tym razem „Jestem mordercą”

41

Świetny kryminał, nagrodzony Srebrnymi Lwami w Gdyni, film „Jestem mordercą” pokazany zostanie w czwartkowym cyklu Kultura Dostępna w lubińskim Heliosie.

„Jestem mordercą”
„Jestem mordercą”

Seans jak zwykle odbędzie się w czwartek, 23 lutego, o godzinie 18.

Kultura Dostępna to cykl, w którym prezentowane są tylko polskie filmy. Ceny biletów są na tyle atrakcyjne – za jeden zapłacimy 10 zł – aby ułatwić dostęp do kultury jak największej liczbie osób. W tym roku ruszyła już szósta edycja cyklu.

W lutym w lubińskim kinie Helios będzie można obejrzeć jeszcze „Jestem mordercą” (23 lutego). To thriller inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z początku lat 70. Główny bohater filmu, Janusz Jasiński, jest młodym porucznikiem milicji. Po kolejnych niepowodzeniach śledztwa w sprawie brutalnych zabójstw kobiet, zostaje mianowany nowym szefem grupy dochodzeniowej. Stara się zrobić wszystko, by wykorzystać życiową szansę i złapać seryjnego mordercę. Jak wiele będzie w stanie poświęcić dla śledztwa?

Natomiast w marcu w cyklu Kultura Dostępna pokazane zostaną filmy: „Słońce, to słońce mnie oślepiło” (2 marca), „Wołyń” (9 marca), „Prosta historia o morderstwie” (16 marca), „Zaćma” (23 marca) oraz „Wszystkie nieprzespane noce (30 marca).

Poniżej recenzja filmu „Jestem mordercą” Łukasza Maciejewskiego.

Punktem wyjścia „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy była głośna sprawa tak zwanego wampira z Zagłębia, czyli Zdzisława Marchwickiego skazanego w 1977 na karę śmierci. Wytrawnemu reżyserowi („Chce się żyć”, „Barbórka”) sprawa Marchwickiego posłużyła jednak jedynie jako wytrych narracyjny do przeprowadzenia wyrafinowanej analizy dobra i zła w paskudnych czasach.

„Jestem mordercą” ogląda się najlepiej z perspektywy widza chcącego dzięki temu filmowi zrozumieć lepiej mechanizmy działania nie tylko aparatu władzy, ale także zwyczajnych obywateli w okresie PRL-u. Jeżeli chodzi o kryminał, to w największym stopniu o kryminał postaw. Do dzisiaj niewyjaśniona, wzbudzająca wiele kontrowersji sprawa Marchwickiego, staje się dla Pieprzycy punktem wyjścia do odmalowania bezwzględnego aparatu opresji. Co ciekawe i znamienne, opresji wynikającej nie tylko z politycznej doktryny, lecz również z oportunizmu, hipokryzji, z prymatu mniejszego zła nad większym dobrem.

Sztafaż dekoracji PRL w Zagłębiu został odmalowany bezbłędnie. Familoki, śląska szarzyzna, rzeczywistość wyglądająca jak wieczne błoto pośniegowe, i na tym tle pojawiające się jednak nowe wzory, kolory, desenie. Mieszanina nowoczesności z tradycją. Jeszcze zazdrostki w oknach i pelargonie, ale już nowy design meblościanek, prochowce na wzór cokolwiek zachodni i trwałe ondulacje. Cały ten kolorowy sztafaż staje się pretekstem do precyzyjnego przeprowadzenia przez Pieprzycę przypowieści o młodym, utalentowanym i ambitnym milicjancie (Mirosław Haniszewski – odkrycie filmu), oddelegowanym do wykrycia sprawcy w sprawie wampira. To opowieść o upadku jednego człowieka wciągającego w wir kolejnych ludzi. Morderstwo dobrych intencji.

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY