70 lat – Kałużny: Realizuj zawsze swoje cele

260

Piłkarską karierę rozpoczął w Chojnowie. Zagłębiu Lubin zawdzięcza naukę pokory i nabranie twardego charakteru, który pomógł mu w podejmowaniu poważnych decyzji. Radosław Kałużny chciał zawsze zakończyć przygodę z piłką nożną w naszym mieście. Jak przyznała legenda miedziowego klubu, może jeszcze kiedyś zrobi benefis w Lubinie, który podsumuje jego dorobek i pożegna się z kibicami. Zapraszamy na kolejny odcinek serii 70 lat, w którym rozmawiamy z legendami piłkarskiego Zagłębia Lubin.

img_0133

Grając w Zagłębiu Lubin, Radosław Kałużny został powołany do reprezentacji Polski. W miedziowym klubie rozwijał się piłkarsko i nabierał doświadczenia, które miało przekład na jego grę w przyszłych klubach. Jednak, gdziekolwiek był na świecie, zawsze wracał myślami do Lubina i śledził wyniki miejscowej ekipy. – Na pewno bardzo dużo się zmieniło w Lubinie. Jestem wychowankiem Zagłębia i zawdzięczam klubowi wiele. Raz było lepiej, raz gorzej, ale zawsze jest się z tym klubem na dobre i na złe. Chociaż do tej pory nie mogę zrozumieć jednego, dlaczego kibice wyzywali mnie, kiedy grając w Wiśle, przyjechałem do Lubina na mecz. Nie mogę tego zrozumieć i nie zrozumiem chyba do końca życia – wspomina Radosław Kałużny.

Urodzony w Górze piłkarz jakiś czas temu rozstał się z piłką nożną. Nieco przez kłopoty zdrowotne, ale nie ukrywa, że szukał także spokoju. – Na hali grać nie mogę, a na boisko mnie nie zapraszają. Sam coś muszę działać. Moje losy potoczyły się jak się potoczyły – mówi były kadrowicz.

W Zagłębiu Radosław Kałużny grał od 1992 roku. Choć początki jego kariery w Lubinie nie należały do łatwych, to dobrze wspomina ten czas. – Dostałem w Zagłębiu dużą lekcję pokory i powiedziałem, że udowodnię, iż mnie nie złamią, że Kałużny jeszcze wróci. Byłem może nieco słabszy od niektórych, ale czuli, że jestem na boisku. W treningach uciekali z nogami. Byli to zawodnicy grający w reprezentacjach. Ważna jest chęć dążenia do celu i potniej realizowania marzenia. To nie zawsze jest łatwe – podkreśla Kałużny. – W Lubinie motywowało mnie nieco gnębienie. Noszenie siatki, tyczki, pachołki czy bieganie za piłką dla starszych. Mobilizowało mnie to, że to oni będą za mną biegać za piłką. Jak oni pokończyli kariery, to ja jeszcze grałem w piłkę i inni musieli uczyć się gry – dodaje piłkarz.

Nawet kontuzja nie załamała byłego zawodnika miedziowego klubu. – Jak zerwałem więzadła krzyżowe, to miałem moment obawy, że mogę nie wrócić i będzie bardzo ciężko. Normalnie po takiej kontuzji musisz około sześć miesięcy odpocząć. Ja byłem gotowy po czterech. Pan Smuda powiedział jednak, że przez dwa miesiące nie mam szansy zaistnieć u niego. Dopiero po sześciu wszedłem do gry – puentuje Radosław Kałużny.

Zapytany o możliwość przekazywania młodym ludziom swojego doświadczenia, odpowiedział krótko. – Być może kiedyś przyjdzie na to czas – kończy Kałużny.

Były reprezentant Polski rozpoczynał przygodę z piłką nożną w Chojnowiance Chojnów. Następnie występował w Zagłębiu Lubin, Wiśle Kraków, Energie Cottbus, Bayer Leverkusen, Rot-Weiss Essen, LR Ahlen, AEL Limassol i Jagiellonii Białsytok. Karierę zakończył w Chrobrym Głogów. W kadrze Polski rozegrał w 41 meczów, w których zdobył 11 bramek. Uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY